ROZDZIAŁ OSIEMNASTY
Muzyka: https://www.youtube.com/watch?v=ekzHIouo8Q4Gdy weszłam do swojego pokoju od razu rzuciłam się na łóżko. Zastanawiałam się kto mógł dzwonić do Fabiana że jego wyraz twarzy tak się zmienił. Chwilę jeszcze poleżałam ale czas naglił więc wzięłam prysznic i zeszłam na obiad. Chłopaki już siedzieli ale jakoś tak w miarę cicho żeby uniknąć słów "w miarę kulturalnie". Usiadłam jak zwykle koło Krzyśka i Fabiana ale ten drugi był jakiś nieobecny.
- Jak przed meczem?- Spytałam spoglądając na skupione twarze siatkarzy.
- Jak zawsze jesteśmy pozytywnie nastawiani ale nie żeby zbyt pewni siebie. No wiesz zresztą. - Zakłopotany Piotrek posłał mi uśmiech. Obiad był lekki ale nie ma się co dziwić skoro zaraz chłopaki mieli grać mecz. Szybko zjadłam i pobiegłam na górę żeby przebrać się w barwy narodowe. Koszulkę oczywiście miałam z szesnastym numerem ale chyba wypadałoby kupić sobie z numerem Drzyzgi co nie? Ale na razie nie zamierzałam zmieniać swojego ubrania. Spakowałam aparat i potrzebny sprzęt do torby i pobiegłam na dół. Ojj dzisiaj to ja się nabiegałam prawie jak podczas wczorajszego treningu. Na dolnym holu stali siatkarze czekając na trenera. Gdy ten się zjawił ruszyliśmy w drogę. W autokarze prawie każdy miał na uszach słuchawki i starał się jak najbardziej skupić i odstresować. Nie chciałam przeszkadzać Fabianowi więc wyjęłam sobie swoje słuchawki i oparłam głową o jego ramię a chłopak zrobił dokładnie to samo. Droga się strasznie ciągnęła ale w końcu dojechaliśmy.
- Gotowy? - Spytałam rozgrywającego który całą drogę siedział z telefonem w ręku coś pisząc.
- Co? Aa.. tak, tak.- Wreszcie się oderwał od urządzenia i weszliśmy do Kraków Areny. Był to duży i piękny obiekt. Kibiców jeszcze nie było więc chłopaki na spokojnie mogli iść do szatni się przebrać i dostać ostatnie wskazówki od Antigi.
- Mała, masz mocno trzymać za nas kciuki i dopingować. Jednym słowem drzyj się jak opętana! - Przytulił mnie Igła. Gdy mnie puścił zobaczył że na hali jest już jego żona z dziećmi do których od razu pobiegł się przywitać. Bardzo słodko to wyglądało jak Sebastian wybiegł zza barierki i rzucił się tacie w objęcia. Stałam jak kołek i przyglądałam się tej scence ze świeczkami w oczach. Gdy prawie cała hala już była zajęta, stanęłam koło ławki rezerwowych i czekałam aż będą odśpiewane hymny. Po całej ceremonii otwarcia gdy siatkarze zaczęli wchodzić na boisko zaczęłam swoją pracę chociaż nie za bardzo mogłam się skupić widząc jak w pierwszym secie dostajemy łomot.
- Dawać chłopaki! Michał na zagrywce zaryzykuj. Spokojnie w obronie, jeszcze tylko cztery punkty i ich dogonimy. - Podczas przerwy próbował pomóc im Stefan ale jego łamanie języka też na nic się nie zdało. Niestety pierwszy set powędrował na konto Italii. Ivan Zaytsev grał bezbłędnie! Szalał nie tylko w ataku ale też na zagrywce coraz bardziej oddalając nas od awansu. Trener postawił na zmianę podwójną. Zamiast Fabiana na rozegranie wszedł Łukasz a Kłosa zastąpił Możdżonek. Zrezygnowany Drzyzga usiadł na ławce zagryzając wargę.
- Będzie dobrze, zobaczysz. - Powiedziałam prawie bezdźwięcznie do chłopaka choć wiedziałam że ten set również do nas nie należy. W przerwę po między setami trener próbował przeznaczyć na podniesienie chłopaków na duchu, dodanie im takiego kopa. Nie mogłam się powstrzymać od komentowania.
- Kurek nie głaszcz tej piłki jak swoją kochankę tylko przyłóż mocno i celuj w Rossiniego! Dawać chłopaki!! - Wydarłam się a Stefan pokazał mi kciuk wystawionego w górę. W trzecim secie chłopaki zostawili całe serce na parkiecie. O mały włos a Kubiak ponownie nie doznał by kontuzji i nawet to na nic się zdało. Włosi grali coraz bardziej rozluźnieni, można powiedzieć że zaczęli bawić się swoją grą. My nie mieliśmy takiej swobody i niestety... ten dzień nie był nasz. Koniec z marzeniami o finale Ligi Światowej. Na trybunach rozległ się płacz, nikt nie mógł w to uwierzyć. Sama ledwo co się trzymałam. Widziałam ile chłopaki włożyli wysiłku żeby wygrać ten mecz... nie mogłam znieść widoku Winiarskiego trzymającego na rękach Oliwera który był cały we łzach. To dla mnie za wiele. Odłożyłam aparat i ze świeczkami w oczach chciałam iść do Fabiana, wiedziałam w jakim musi być stanie i chciałam go choć trochę pocieszyć. Odwróciłam się i to co zobaczyłam za plecami sprawiło że po moim policzku mimowolnie spłynęła łza. Chłopak siedział załamany na ławce rezerwowych trzymając za rękę jakąś dziewczynę. Nie chciałam płakać, może to zwykła znajoma lub ktoś z rodziny ale czy na zwykłą znajomą patrzy się z taką miłością? Czy zwykła znajoma przyjeżdża na mecz po to żeby Cię pocieszyć i potrzymać za rękę? Dziewczyna siedząca koło niego złapała go za brodę i pocałowała w policzek na co ten ją objął i szepnął coś do ucha. A ja stałam prawię na środku boiska nie kontrolując łez płynących z moich oczu. Dlaczego on ją przytula? Przecież jeszcze dzisiaj tymi samymi ramionami przytulał mnie..? Patrzył się jej prosto w oczy a moje serce pękło na miliony kawałeczków. Nawet nie zauważył jak stoję na wprost nich cała zapłakana. Poczułam jak ktoś łapię mnie za ramię ale nadal stałam jak sparaliżowana nie mogąc oderwać wzroku od ławki rezerwowych.
- Sandra?- Z niedowierzaniem szepnął Ignaczak bardziej do siebie niż do mnie. Łza skapnęła mi na dłoń. Uniosłam ją i spojrzałam na malutką kropelkę po czym wybiegłam z jeszcze większym płaczem z boiska. Dlaczego? Dlaczego on mi powiedział że mnie kocha? Tych słów nie mówi się każdemu niczym "dzień dobry" te słowa rodzą nadzieję... rodzą miłość. Dlaczego on je mi powiedział? Cała w łzach nie widziałam dokąd biegnę. Nie miało znaczenie gdzie, po prostu chciałam z stamtąd uciec ale cały czas miałam przed oczyma dziewczynę całującą Fabiana w policzek na którym kilka godzin temu ja składałam pocałunek. Nagle poczułam dość moce szturchnięcie, najwyraźniej w kogoś uderzyłam. Nie spoglądając na osobnika, powiedziałam przepraszam ale nie mogłam pohamować płaczu.
- Ciii nic się nie stało.- Ktoś mnie mocno objął a moje łzy spadały na jego bluzę.
- Ja.. ja przepraszam, twoja bluza będzie mokra.. przepraszam.- Powiedziałam prze płacz nadal wtulona w ramiona chłopaka.
- To nic. Spokojnie, nic Ci już nie grozi. - Mocno mnie objął a ja nawet już nie starałam się powstrzymać łez napływających do moich oczu. Nie mogłam uwierzyć w to, co przed chwilą zobaczyłam. Wiedziałam że Sandra nadal jest dla Fabiana ważna ale nie myślałam że ważniejsza ode mnie. Gdy trochę się otrząsnęłam uniosłam wzrok na przytulającego mnie chłopaka. Bardzo się zdziwiłam widząc twarz Maćka Muzaja choć mogłam się domyśleć że kadra B przyjdzie na mecz.
- Wszystko już w porządku? - Spytał z troską w oczach. Nie chciałam robić problemu więc odsunęłam się od siatkarza twierdząco kręcąc głową.
- Przepraszam. Ja już powinnam iść, nie chce robić kłopotu. - Mówiłam nadal ze świeczkami w oczach.
- To żaden kłopot. Na pewno wszystko gra? Choć może usiądziesz. - Objął mnie swym ramieniem a ja nie protestowałam. Gdy wychodziłam z hali słyszałam jak Krzysiek mnie woła ale nie chciałam na razie się z nim widzieć. Chyba nie chciałam widzieć się na razie z żadnym z chłopaków, musiałam sobie wszystko przemyśleć. Wyszliśmy na zewnątrz i usiadłam na ławce.
- Jestem idiotką. Zwykłą naiwną idiotką.. jak ja mogłam sobie myśleć że ktoś taki mnie pokocha?- Zasłoniłam twarz dłońmi żeby choć trochę ukryć łzy spływające po policzkach.
- Nie mów tak. Ten przez którego płaczesz jest idiotą. Nie myśl teraz o nim. Wszystko będzie dobrze. - Spojrzałam w jego oczy. Były pełne troski i smutku. Mocno go przytuliłam i myślałam co ja mam dalej zrobić. Nie mogłam tak po prostu do niego podejść i powiedzieć że widziałam jak na nią patrzy, jak trzyma za rękę i pozwala przytulić swe ramię. Nie miałam tyle odwagi żeby mu to powiedzieć. To bolało, tak cholernie bolało i to przeze mnie. Wiedziałam że tak się skończy a mimo to zakochałam się w nim. Pozwoliłam by to uczucie wzięło górę nad rozumem. Widziałam jak kibice opuszczają halę ale nie chciałam do niej wracać. Postanowiłam że po prostu poczekam tutaj na nich a co potem to nie miałam pojęcia.
- Maciek dziękuję Ci. - Wyszeptałam cicho a chłopak delikatnie się uśmiechnął. - Nie chce żebyś przeze mnie się spóźnił do hotelu a chłopaki już idą.- Wskazałam dłonią na młodych siatkarzy zmierzających w stronę swojego autokaru. Nie chciałam żeby Maciej już jechał. Bardzo dodał mi otuchy i pomógł ale nie mogłam go tu trzymać.
- Nie zostawię Cię teraz samej. Widziałem jak robiłaś zdjęcia więc skoro jesteś fotografem i wracasz z chłopakami to trochę musisz jeszcze poczekać a ja nie mam zamiaru mieć Cię potem na sumieniu. - Czy uśmiech z jego twarzy kiedyś schodził? Delikatnie uniosłam kącik ust ale nie przypominało to uśmiechu. Siedzieliśmy tak dobre pół godziny w głuchej ciszy. Nie była ona niezręczna, była magiczna. Nie miałam ochoty na rozmowę a on to zrozumiał i po prosty ze mną był. Chłopak zauważył grupkę siatkarzy i wskazał na nich głową.
- Chyba na mnie już pora. Pamiętaj wszystko się jakoś ułoży. - Pocałował mnie w czoło a ja ostatni raz go przytuliłam.
- Dziękuję za wszystko. - Chłopak wytarł mi łzę, uśmiechnął się i odszedł ale nadal się odwracał spoglądając czy na pewno dołączyłam do moich kompanów. Reprezentanci szli w ciszy, jedynie Michał rozmawiał z Igłą. Bardzo bałam się podejść, myślałam że nie zniosę widoku Fabiana ale nie dlatego że byłam zał. Złości nie odczuwałam w ogóle lecz smutek, wielki smutek który przesiąknął moje serce. Przetarłam oczy i podeszłam do autokaru. Od razu podbiegł do mnie Krzysiek.
- Mała martwiłem się. Nic Ci nie jest? - Spytał i mnie mocno przytulił. Miałam wrażenie że tylko jemu na mnie zależy. Również go objęłam i znów napłynęły mi łzy.
- Widziałeś ich? Jak on... jak on się na nią patrzył? - Ledwo co przeszło mi to przez gardło.
- Nie płacz Mała proszę. Zachował się jak idiota, zwykły kretyn. Pokarz że jesteś silna. Kocham Cię i wierzę że dasz sobie radę. - Spojrzał mi w oczy i złapał za rękę zmierzając w stronę autokaru. Uniosłam głowę i zobaczyłam Fabiana. Jego oczy nie mówiły nic, ledwo co dopatrzyłam się w nich skruchy. Powiedział kierowcy żeby chwilę zaczekał i nieśmiało do mnie podszedł. Nie miałam odwagi żeby spojrzeć mu w oczy, unikałam kontaktu wzrokowego bo nie chciałam żeby zobaczył w moich oczach smutku. Cholernego smutku!
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam!! Wiem że to nie tak miało być :(
Co myślicie o zachowaniu Fabiana? Biedna Mańka poradzi sobie ze swoimi uczuciami?
Buziaki :*
Ooo Fabian się teraz doigrał. Dobrze, że Mańka może liczyć na Krzysia ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału:**
smutny rozdział:( nie rozumiem zachowania Fabiana, szkoda mi Mańki bo widać, że cholernie jej zależy na siatkarzu. Krzysiu ma rację musi być silna.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
zraniona-dusza.blogspot.com
Wszystko fajnie, ale gdzie Matt ? : )
OdpowiedzUsuńW Ameryce :P Przepraszam, sytuacja wymknęła mi się spod kontroli i chyba Matt nie odegra w życiu Mańka znaczącej roli, no chyba że.... :)
UsuńOpowiadanie piszę na bieżąco, nie mam jeszcze wszystkiego poukładanego ani żadnego szkicu jak dalej potoczą się losy bohaterki ponieważ i tak pewnie wszystko bym poprzekręcała ;) Inspiracją są dla mnie Wasze komentarze i to dzięki nim przychodzą mi coraz to nowsze pomysły na opowiadanie.. :*
Wszystko z pewnością jakoś się ułoży. Nie masz za co przepraszać :) Myślę ,że jeszcze nas zaskoczysz tym co będzie się tutaj działo :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na ostatnie cierpienie na http://lepiej-zapomnij.blogspot.com/ . buziaki