Bohaterowie

BOHATEROWIE
Julka Bryk- główna bohaterka, dziewiętnastoletnia optymistka, zakochana w siatkówce. Znajomi mówią na nią Mańka. Mieszka nieopodal Rzeszowa.
Ania Piątek- najlepsza przyjaciółka i sąsiadka Julki.
Matt Anderson- amerykański siatkarz, na co dzień broniący barw Zenitu Kazań. Mimo swojej popularności nadal nie znalazł swojej drugiej polówki.
Fabian Drzyzga- 22 letni( odmłodzony na potrzeby opowiadania) rozgrywający Resovii Rzeszów. Został powołany do reprezentacji, dlatego nie ma czasu na szukanie miłości.

środa, 30 lipca 2014

                ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY 

Noc była okropna. Śniło mi się coś złego... nie mogłam się obudzić a tak bardzo chciałam przerwać ten koszmar. Patrzyłam w czyjeś oczy lecz nie mogłam ich rozpoznać. Były przepełnione smutkiem, łzy spływały niemalże strumieniami. Wreszcie usłyszałam dźwięk budzika który przywrócił mnie do rzeczywistości. Chyba pierwszy raz się cieszyłam że zadzwonił. Wstałam z łóżka, wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Nie czułam się najlepiej ale to pewnie dlatego że byłam poddenerwowana tym co dzisiaj miało się zdarzyć. Szybko się ogarnęłam, sprzątnęłam swoje rzeczy z pokoju i zeszłam na dół. Gdy zamykałam drzwi z pokoju obok wyszedł Igła jak zawsze uśmiechnięty. 
- Jak tam samopoczucie? - Spytałam siłując się z walizką. 
- Daj to, pomogę Ci. - Spoglądał na mnie z rozbawieniem. - Moje samopoczucie w porządku ale widzę że z tobą coś nie tak. Nie wyspana? - Skąd on tyle o mnie wie? 
- Na prawdę nie stresujesz się przed meczem? - Spojrzałam na niego badawczo. 
- Może trochę. Ale mecz jak mecz. Damy z siebie wszystko i zobaczymy czy da to oczekiwany efekt. - Zrobił minę myśliciela dodając mi wiary że wygramy. 
- Igła uwielbiam Cię. - Potargałam mu włosy schodząc po schodach.
- Nie podlizuj się Mała i tak niosę Ci walizkę. A swoją drogą co żeś ty tam napakowała? 
- Jesteś facetem, nie zrozumiesz. - Puściłam mu oczko i poszliśmy koło recepcji gdzie stało już kilku siatkarzy. Przyłożyłam palec do ust gdy tylko spostrzegłam że Drzyzga stoi do mnie tyłem i cicho się skradłam. 
- Buuu! Mam Cię.- Krzyknęłam mu do ucha szarpiąc za ramię. Chłopak momentalnie odskoczył i zrobił przerażoną minę a wszyscy wybuchnęli śmiechem. 
- Mańka mam zawał...- Złapał się za serce niczym Paździoch z Kiepskich. Nadal się śmiejąc obdarowałam go pocałunkiem. Po kilu minutach przyszedł Stefan i zaczęliśmy się zbierać do autokaru. Kierunek Kraków Arena! Siedziałam w tylnej części pojazdu wtulona w Fabiana który łagodnie gładził moje włosy. Dalszej drogi nie pamiętam bo odeszłam w krainę Morfeusza. Po około dwóch godzinach jazdy usłyszałam cichy szept nad moim uchem. 
- Kochanie, wstawaj. Już jesteśmy na miejscu.- Jego głos, oddech który czułam na szyi, perfumy sprawiał że jeszcze bardziej nie chciało mi się wstać. 
- A nie możemy jeszcze się gdzieś przejechać? - Posłałam  mu zaspany ale szczery uśmiech i mimowolnie podniosłam głowę z jego klatki piersiowej. Poszliśmy do hotelu, zostawiliśmy rzeczy i bez chwili odpoczynku mieliśmy się stawić na treningu. Antiga trochę im odpuścił żeby mieli siły na wieczór i kazał wykonywać te 'lżejsze' ćwiczenia. Gdy chłopaki poszli do szatni ja postanowiłam zwiedzić trochę miasto. Wzięłam aparat i wyszłam na mały spacer. Zrobiłam kilka dobrych zdjęć ale poczułam że chce mi się jeść więc poszłam do budki z lodami. Dobrze że mama tego nie widziała, zaraz by było "Lodami się nie najesz! Lepiej zjedz porządny obiad". Uśmiechnęłam się pod nosem słysząc w głowie głos mojej rodzicielki zamawiając dużą porcję lodów śmietankowo-czekoladowych i usiadłam na znajdującej się nieopodal ławce. Widziałam ogromną halę w której dzisiaj miałam być po raz pierwszy, wyciągnęłam aparat i już miałam cyknąć fotkę gdy w mój kadr weszła grupka młodych chłopaków. Od razu przyciągnęli moją uwagę, zdawało mi się że skądś ich znam. Nadal wlepiałam w nich wzrok gdy wreszcie się zorientowałam że jest to kadra B naszych siatkarzy. Nie mogłam wypatrzeć Andrzeja Kowala, najwyraźniej chłopaki sami poszli na spacer. Rozpoznałam Wojtka Ferensa, Dawida Dryję, Michała Filipa i chyba jak zawsze uśmiechniętego Maćka Muzaja. Tego ostatniego bardzo lubiłam mimo że nie miałam nigdy przyjemności poznać go osobiście. Siedziałam i konsumowałam mojego loda gdy dwóch siatkarzy się do mnie przysiadło. 
- Cześć jestem Maciek a to jest Michał. Możemy się dosiąść? - Spytał ze szczerym uśmiechem. 
- Tak jasne. - Powiedziałam odwzajemniając gest. - Jestem Julka ale znajomi mówią na mnie Mańka. - Wiedziałam że to wywoła u niech śmiech, wiedziałam żeby tego nie mówić. Ale co ja poradzę że tak mnie Anka nazwała? 
- Hm... bardzo orginalne przezwisko. - Muzaj prawie wybuchnął śmiechem. 
- Taa bardzo. Ale wolę Mańka niż Ruda.- Zawtórowałam mu.
- Co ty chcesz? Rudzia brzmi uroczo.- Uroczo to on się uśmiechał. Bardzo miło mi się z nimi rozmawiało ale postanowiłam że wrócę już do hotelu. Pożegnałam się z chłopakami gdy Maciej nagle wypalił.
- To ja może Cię Rudzia odprowadzę? Jeżeli nie masz nic przeciwko.- Spytał jakby z nadzieją w głosie. 
- Przepraszam ale się śpieszę. Może innym razem się spotkamy. - Puściłam mu oczko i szybkim krokiem ruszyłam w stronę powrotną. W sumie spacer to nic wielkiego ale czułabym się nie fair w stosunku do Fabiana i do Maćka. Nie chciałam mi dawać żadnych złudzeń. Gdy doszłam do budynku, weszłam do niego i udałam się do pokoju Michała i Fabiana. Zapukałam do drzwi i nie czekając na odpowiedź wpakowałam się do środka. 
- Ooo hej. - Przywitał mnie Winiar posyłając promienisty uśmiech. 
- Gdzie byłaś?- Spytał rozgrywający posyłając mi buziaka. 
- Przeszłam się po mieście i zaszłam na lody. Nie zgadniecie kogo widziałam! - Usiadłam na skraju łóżka spoglądając na chłopaków. 
- Włoskich siatkarzy?! - Zdziwił się kapitan. 
- Haha niee ale blisko. Naszą kadrę B. - Dumnie wypięłam pierś. 
- I sama z nimi byłaś a tam tyle młodych przystojniaków...- Fabian powiedział smutnym ale udawanym tonem co wywołało nagłą fale śmiechu. 
- Skarbie przecież...- Nie dokończyłam bo rozdzwonił się telefon chłopaka. Spojrzał na mnie z dziwną miną której nie mogłam rozszyfrować i wyszedł na balkon. Aaa zapomniałam dodać że ten hotel był zarąbisty! W każdym pokoju były balkony. Pogadałam trochę z Michałem i poszłam do siebie bo za niedługo miał być obiad i wyjazd na halę. 





 Ojj coś czuję że mnie znienawidzicie za ten i następny rozdział  :D
Jak będę miała wenę którą czerpię z waszych komentarzy to postaram się dodać następny jeszcze dzisiaj :) 
Pozdrawiam kochani :*

6 komentarzy:

  1. Najlepszy blog świata :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej ej ej Ja się tak nie bawię! Żadnych dziwnych telefonów! I żadnych Maćków!
    Już powróciłam i teraz powinnam być na bieżąco z komentarzami.
    P.S. Jeśli czytasz Majkę i Tomka to pojawił się kolejny rozdział http://kedzierzynskie-szczescie.blogspot.com/
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Już nadrobiłam zaległy rozdział i czekam na następny :)
    Zabijesz mnie za następny rozdział.... z góry za niego przepraszam ale dziać coś się musi :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fantastyczny :*

    OdpowiedzUsuń