Bohaterowie

BOHATEROWIE
Julka Bryk- główna bohaterka, dziewiętnastoletnia optymistka, zakochana w siatkówce. Znajomi mówią na nią Mańka. Mieszka nieopodal Rzeszowa.
Ania Piątek- najlepsza przyjaciółka i sąsiadka Julki.
Matt Anderson- amerykański siatkarz, na co dzień broniący barw Zenitu Kazań. Mimo swojej popularności nadal nie znalazł swojej drugiej polówki.
Fabian Drzyzga- 22 letni( odmłodzony na potrzeby opowiadania) rozgrywający Resovii Rzeszów. Został powołany do reprezentacji, dlatego nie ma czasu na szukanie miłości.

wtorek, 22 lipca 2014

                             ROZDZIAŁ TRZYNASTY

Gdy malutkie promyki słońca docierały do moje pokoju zadzwonił budzik. Automatycznie sięgnęłam po zegarek i spoglądając na niego wyłączyłam dźwięk. Coś mi jednak nie grało i spojrzałam drugi raz. O rany! jest dopiero 6.00 a mi dzwoni zegarek? Nie przypominam sobie żebym go tak wcześnie nastawiała a przecież śniadanie jest za półtorej godziny. Już miałam się kłaść z powrotem spać gdy zobaczyłam coś dziwnego. Na moich drzwiach naklejona była duża, neonowa strzałka, która wskazywała korytarz. Byłam tak zaciekawiona że nawet nie przebrałam się z piżamy i wyszłam z mojego pokoju. Na ścianie była kolejna wskazówka która kierowała mnie na dół. Gdy schodziłam po schodach zastanawiałam się kto mógł mi przestawić budzik. Pierwszy do głowy wpadł mi Igła, ale on nie miał nawet w ręku tego urządzenia. Nagle mnie olśniło! Podczas mojej wczorajszej rozmowy z Fabianem rzuciłam go poduszką i trafiłam w budzik który on odłożył na szafkę. Byłam już na dolnym holu i kierując się zostawionymi znakami musiałam wyjść na dwór. Było trochę rześko ale moja ciekawość była silniejsza niż chłód. Wyszłam na zewnątrz i rozglądałam się dookoła. Nagle usłyszałam głos Drzyzgi.
- W piżamie wyglądasz jeszcze piękniej, a myślałem że już się nie da.- Powiedział chłopka siedzący na kocu który przykrył trawę. Trochę się zawstydziłam... ale te wszystkie smakołyki leżące na kocu mnie przekonały. 
- Nie uwierzę że sam to przygotowałeś. - Powiedziałam z podziwem w głosie. 
- Czego się nie robi dla ukochanej.- Posłał mi buziaka w powietrzu a ja siadając koło niego pocałowałam go w usta. 
- Nie mogę uwierzyć że nawet się na ciebie nie wydarłam, że mnie tak wcześnie obudziłeś.- Roześmiałam się a chłopak mi zawtórował. 
- Wiedziałem że jedzeniem Cię przekupię.- Posłał mi uśmiech i zabraliśmy się za jedzenie. Wtedy byłam w pełni szczęśliwa. Co z tego że nie uczesana, że w piżamie i że nie było za ciepło? Nie obchodziło mnie to. Delektowałam się tą chwilą gdy zadzwonił telefon Fabiana. 
- Śmiało, możesz odebrać. Nie zjem Ci wszystkiego.- Chłopak wziął na palec troszeczkę bitej śmietany i posmarował mi nos. Chciałam mu oddać ale zauważyłam że wyciąga z kieszeni komórkę więc nie chciałam przeszkadzać. 
- Hallo? - Powiedział niepewnie chłopak po czy dodał już normalnym głosem.- Aa dzień dobry. - Nie słyszałam z kim siatkarz rozmawia ale widziałam jak jego twarz zbladła. - Tak, naturalnie. Proszę mi podać adres szpitala. - Boże szpital? Moje serce zaczęło być mocniej bo nie wiedziałam o co chodzi, słyszałam tylko urywki tej rozmowy. - Za raz tam będę. Niech Pani się nie obawia. - Rozłączył się rozgrywający a ja się niepokoiłam.
- Co się stało? - Spytałam patrząc na chłopaka.
- Dzwoniła babcia mojej byłej dziewczyny.- Moje serce wyrywało się z piersi.- Ona jest w szpitalu, miała groźny wypadek i ma tylko ją i mnie. Nie złość się, ona jest już przeszłością, rozstaliśmy się zanim poznałem ciebie. Nasza miłość się wypaliła ale nie chce jej teraz zostawiać samej. Rozumiesz? - Złapał mnie za ręce i wpatrywał się w moje oczy, wyczekując odpowiedzi. 
- Nie gniewam się i nawet trochę Cię rozumiem. Jeżeli uważasz że powinieneś tam być to jedź a ja to wszytko posprzątam, hm? - Wysilałam się na uśmiech ale nadaremno. Chłopak mocno mnie przytulił i pocałował w czoło. Rozumiałam go ale jednak było mi smutno. Nie znałam jego byłej dziewczyny, nawet nie wiem kiedy się rozstali ale nie życzyłam jej źle. Gdy Fabian odjechał wzięłam jabłko do ręki i zaczęłam sprzątać nasz piknik. Wróciłam się do pokoju i rozłożyłam na łóżku rozmyślając. Była dopiero 6.45 więc na spokojnie mogłam się przebrać, uczesać i umyć. Gdy nadszedł czas na śniadanie zeszłam na dół mimo wcześniej jadłam. Igła zajął mi miejsce więc się przysiadłam. 
- Mańka co Ci jest? Nawet kanapki nie zjadłaś.- Wytrzeszczył oczy Kurek a ja się uśmiechnęłam.
- Bardzo rzadko, ale jednak zdarza się, że nie jestem głodna. - Wystawiłam mi języka a ten rzucił mnie... ogórkiem? - Osz ty chamie!- Ja w ramach rewanżu rzuciłam go papierkiem po margarynie i zaczęliśmy się śmiać. Od swojego stolika odszedł Antiga i odwrócił się przodem do siatkarzy.
- Panowie, dzisiaj trening na zewnątrz. Macie się stawić za godzinę na przed budynkiem. Smacznego!- Uśmiechnął się trener a wszyscy, chórkiem odpowiedzieliśmy "nawzajem". Gdy miałam już iść do pokoju odezwał się Winiar.
- Ej nie wiecie gdzie jest Fabian? Nie ma go na śniadaniu i jak wstałem też go nie było.- Zmartwił się Michał. 
- Mańka powiedz co mu zrobiłaś? - Kłos uniósł widelec grożąc mi co wywołało mój uśmiech. 
- Fabian musiał gdzieś pojechać i coś mi się zdaję że nie będzie go na treningu.- Dodałam trochę ciszej- Jak coś to pomożecie mi go kryć?- Chłopaki pokiwali głowami a ja poszłam do swojego pokoju. Już miałam dzwonić do Anki gdy do pokoju wpakował się Ignaczak. 
- No co jest mała? - Usiadł na łóżku a ja zirytowana spoglądałam na niego i na drzwi, sugerując że ich nie zamknął. - A tak, sorki. - To gdzie ten Fabian nam wyemigrował? - Spytał libero a ja mu wszystko opowiedziałam. On stwierdził że Sandra (bo tak miała na imię była Drzyzgi) jest teraz dla niego niczym koleżanka. Nie ma już między nimi chemii ale rozstali się w zgodzie. Krzysiek poprawił mi humor i poszliśmy do niego do pokoju, obczaić co robi Ziomek. Po wolnej godzinie przyszedł czas na męczarnie czyt. trening. Trener dał im nieźle popalić ale to dlatego że za dwa dni był mecz z Włochami o wyjście z grupy na LŚ. Italia to twardy przeciwnik więc musieli się dobrze przygotować. Minął trening, Stefan spytał się wcześniej gdzie jest Fabian to Kubiak powiedział że chyba jak ja byłam chora to się zaraził i dzisiaj został w pokoju ale wieczorem będzie już chyba gotowy na ćwiczenia. Zjedliśmy obiad, był kolejny trening a chłopaka nie było. Winiar się trochę zdenerwował na Drzyzgę i postanowił zadzwonić. Przekazał mi tylko tyle że rozgrywający wróci przed kolacją a jego 'koleżanka' jest w złym stanie. 
- Jak to w złym? Ale wyjdzie z tego? - Zasypałam pytaniami El'capitana.
- Spokojnie Mańka. Nic jej nie będzie a twój Romeo za niedługo przyjedzie. Michał jak zwykle miał rację. Zaraz po treningu siłowym przyjechał siatkarz, ale nie był w dobrym nastroju. W sumie to się mu nie dziwię.
- Cześć piękna. Przepraszam że rano Cię tak zostawiłem. - Powiedział a ja wtuliłam się w jego klatkę piersiową. 
- Hejj, nic się nie stało. - Delikatnie się uśmiechnęłam, widziałam że jego usta też przybrały inny kształt. - Jak Sandra? - Byłam bardzo ciekawa ale jednocześnie bałam się że to coś poważnego. 
- Zbudziła się, ale jest przemęczona i nie mogłem z nią dzisiaj porozmawiać. Jutro jeżeli nie będziesz zła to odwiedzę ją i sprawdzę czy na pewno wszystko gra. - Nie byłam z tego zadowolona ale co miałam mu powiedzieć? Nie, nie możesz jechać bo boje się że wasze uczucia się odnowią? Bo jestem cholernie zazdrosna? Przecież kiedyś łączyła ich miłość, wiadomo że nie jest i nigdy nie będzie mu obojętna. 
- Jasne. Mam nadzieję że wszystko będzie dobrze. A i jutro jak będziesz jechał to musisz się sam wytłumaczyć trenerowi. Nie wiem czy będzie zadowolony bo pamiętaj że za niedługo ważny mecz. - Powiedziałam, pocałowałam go i poszłam do pokoju. Był już późny wieczór bo trening się przedłużył a mi chciało się już spać. Powstrzymałam się od snu i zeszłam na kolację. Chłopaki byli w świetnych nastrojach.
- Bartuś papu idzie.- Roześmiał się Możdżonek. 
- Bleee.- Kurek zrobił odruch wymiotny a kucharka skarciła go wzrokiem mówiąc że jeśli nie chce to jeść nie musi i że może chodzić głodny.  Siatkarze zaczęli jej klaskać a Bartek strzelił grupowego focha. 
- Mańka mów coś, nie mam się z kogo pośmiać. - Powiedział Winiar.
- Oh jak mi przykro, zaraz się popłaczę...- Przetarłam oczy udając rozpacz.- A nie.. to jednak rzęsa wpadła mi do oka. - Przez resztę kolacji toczyłam wojnę na miecze świetlne z Lordem Vaderem. A nie, STOP! To była walka na widelce z Fabianem. Gdy wszyscy się porozchodzili, ruszyliśmy i my. Już miałam pożegnać się z chłopakiem gdy....





No heej :) Jak się podoba? Mi osobiście średnio, ale chciałam żeby się coś działo. Ach ta miłość, dla niej wstaniesz z łóżka nawet o 6 rano! Jedzenie <3 
Pozdrawiam Was kochani i zachęcam do komentowania ;*

1 komentarz:

  1. no oby tylko była dziewczyna nie postanowiła nagle wrócić do Fabiana i odbić go Mańce...:)

    pozdrawiam
    http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
    http://zraniona-dusza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń