Bohaterowie

BOHATEROWIE
Julka Bryk- główna bohaterka, dziewiętnastoletnia optymistka, zakochana w siatkówce. Znajomi mówią na nią Mańka. Mieszka nieopodal Rzeszowa.
Ania Piątek- najlepsza przyjaciółka i sąsiadka Julki.
Matt Anderson- amerykański siatkarz, na co dzień broniący barw Zenitu Kazań. Mimo swojej popularności nadal nie znalazł swojej drugiej polówki.
Fabian Drzyzga- 22 letni( odmłodzony na potrzeby opowiadania) rozgrywający Resovii Rzeszów. Został powołany do reprezentacji, dlatego nie ma czasu na szukanie miłości.

piątek, 25 lipca 2014

                    ROZDZIAŁ PIĘTNASTY 

Siedząc w pokoju chłopaków Ziomek wpadł na 'genialny' plan.
- A co wy na partyjkę pokera? - Spytał z entuzjazmem w głosie Łukasz.
- Ale od razu mówię, na pewno nie w rozbieranego! - Roześmiałam się a siatkarze mi zawtórowali.
- Hm.. to na co gramy? - Rozgrywający główkował a Krzysiek w tym czasie znalazł karty.
- Może kto przegra będzie musiał zrobić jedno okrążenie więcej na treningu? No chyba że nasza pani fotograf wymięka? - Ja wymiękam? Pff niedoczekanie. Wzięłam talię do ręki i zaczęłam tasować.
- A teraz drogie dzieci zapamiętajcie. Ja, Julia Mańka Bryk nigdy nie wymiękam! - Moje słowa wywołały falę śmiechu u chłopaków. Łukasz maił jakąś dobrą passę bo z sześciu partii wygrał aż trzy, Igła dwie a ja jedną.  Dzięki Bogu że nie gramy na rozbieranego. Gdy zobaczyłam swoje karty prawie zrobiłam facepalma. Co to jakieś fatum?! Na szczęście w odpowiednim momencie do pokoju wszedł Winiar.
- A co to za nielegalne zbiorowisko? Widzę hazard kwitnie?- Roześmiał się Michał a ja odetchnęłam z ulgą mieszając karty.
- No to niestety chłopaki ale zaczynamy od nowa z czystymi kontami bo dochodzi nam nowy gracz. Michał, błagam powiedz że z nami grasz? - Miałam nadzieję że chłopak z nami zagra bo nie miałam zamiaru robić 5 kółek.
- Szykujcie się na żeś. - Winiar pewny siebie potarł ręką o rękę robiąc przy tym zabawną minę.  I jak zwykle kto przegrał pierwsze trzy rundy? Taa, wiadomo że ja. Poker to chyba jednak nie jest moja dobra strona.  Za siódmym razem dostałam nerwicy.
- Wy oszukujecie!!- Udałam obrażoną a moi rywale wybuchli śmiechem. - No i co was tak śmieszy oszusty jedne?! - Splotłam ręce na piersiach i odwróciłam się do nich plecami a oni omalże nie zakrztusili się własnym śmiechem.
- To co? Może teraz w rozbieranego? - Wystawiłam języka Ignaczakowi ale mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Krzysiek nie rozśmieszaj mnie! Ja próbuję się na was gniewać. - Przełamałam się i wróciłam do gry. Nie zbyt dobrze mi szło bo miałam na koncie dziewięć okrążeń na dwanaście rozdań.
- Dobra chłopaki ja pasuję. - Wstałam z podłogi kładąc karty na talię. - Jak na treningu jakiegoś zawału dostanę to będziecie mnie mieli na sumieniu. - Zaczęłam się śmiać i wyszłam z pokoju. Jezu przecież ja tam padnę na twarz. Położyłam się na swoim łóżku i wzięłam telefon do ręki. Myślałam że może Fabian się odezwał ale niestety się myliłam. Za parę minut miał być obiad a ja nie miałam co robić to zeszłam na dół. Na stołówce jeszcze nikogo nie było oprócz pań kucharek. Krzątały się roznosząc sztućce więc postanowiłam im pomóc. Nawet nie były takie straszne jakie z początku się zdawały. Jedna nawet całkiem miła... zaraz czy to nie ta co wczoraj ochrzaniła Kurka że narzeka na jedzenie? Już ma u mnie plusa! Siatkarze zaczęli się schodzić więc ja też poszłam do naszego stolika. Haa, tym razem ja byłam pierwsza i zajęłam miejsce Krzyśkowi. Gdy ucichły dzikie krzyki i każdy zajął się jedzeniem do stołówki wbiegł spóźniony Drzyzga!
- Ej no ale zostawcie coś dal mnie. - Szeroko się uśmiechnął i usiadł między mną a Kłosem. Przywitał mnie pocałunkiem a ja byłam bardzo ciekawa czemu przyjechał przed obiadem. Przecież miał wrócić dopiero na trening.
- A ty nie powinieneś być w szpitalu? - Spytałam a chłopaki z zaciekawieniem czekali na odpowiedź.
- Sandra czuję się już dobrze i za trzy dni będzie mogła wyjść. Została z nią jej babcia więc ja mogłem wrócić. - Przysuną się do mnie i szepnął na ucho. - A poza tym... - Już myślałam że powie że się stęsknił a on..- A poza tym byłem mega głody. - Zaczął się śmiać a ja szturchnęłam go w ramię.
- Głupek!- Roześmiałam się a chłopak mocno mnie przytulił.
- Żartowałem kochanie. Przyjechałem bo tęsknię gdy Cię nie widzę, bo nie chciałem żebyś była zazdrosna, bo nie mogłem wytrzymać bez ciebie ani minuty dłużej, bo Cię kocham! - Po mojej szyi przeszedł dreszczyk. Te słowa sprawiły że miałam świeczki w oczach. Wcześniej bałam się że wypadek Sandry sprawi.. że odbierze mi go. Znali się doskonali, kiedyś bardzo się kochali a mnie znał zaledwie od tygodnia. Dzięki słowom które przed chwilą wypowiedział byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Teraz już wiedziałam że mnie kocha a ja odwzajemniałam to uczucie.
- Ja ciebie też. Jestem mega szczęściarą że Cię mam. - Posłałam mu uśmiech który natychmiast odwzajemnił.
 - Nie, to ja jestem szczęściarzem że mam Ciebie. - Puścił mi oczko i zaczęliśmy jeść. Igła nie mógł już wytrzymać i powiedział chłopakom że będę dzisiaj z nimi ćwiczyła na co oni się ucieszyli. Kolacja dobiegała końca więc Stefan powiedział że skoro jest już Fabian to trening zaczniemy trochę wcześniej a potem mamy się stawić na dolny holu bo muszą opracować technikę na Włochów. No i niestety, kolacja się skończyła, pół godziny minęło a ja musiałam znaleźć jakąś podkoszulkę i spodenki do biegania. Włożyłam głowę do szafki i zobaczyłam biły materiał. Wyciągnęłam jasną bluzkę i znalazłam do niej duł. Szybko się przebrałam, włosy spięłam w koka i wyszłam z pokoju.
- Haha fajnie wyglądasz. - Kurek nie mógł powstrzymać się od śmiechu.
- Proszę Cię, nie komentuj. - Posłałam mu zabójcze spojrzenie ale widząc jego uśmiech mi również cisnął się na twarz.  Weszłam z Bartkiem na salę i od razu przyciągnęłam wzrok trenera. Zresztą nie tylko jego.
- Oo ty też dzisiaj ćwiczysz? jednak się skusiłaś na trening. - Stefan poklepał mnie po ramieniu a na sali rozdźwięczał śmiech siatkarzy.
- Tak, stwierdziłam że  trochę ruchu mi nie zaszkodzi. - Szeroko się uśmiechnęłam i podbiegłam do chłopaków.
 - "Trochę ruchu mi nie zaszkodzi". - Powtórzył zabawnym głosem Winiar czym spowodował kolejny wybuch śmiechu. Wystawiłam mu środkowy palec u ręki i zaczęłam biec moje pierwsze okrążenie. Szybko dogoniła mnie grupka siatkarzy którzy nadal się śmieli.
- Mańka nie biegnij tak szybko bo za trzecim okrążeniem już padniesz.- Usłyszałam głos Igły i postanowiłam trochę zwolnić.
- Karol sznurówka Ci się rozwiązała! - Krzyknęłam w stronę biegnącego Kłosa a ten zanim się odwrócił leżał już na parkiecie.
 - Sorry, stary. Sznurówkę miałeś rozwiązaną, nie zauważyłem. - Tłumaczył się Kurek a ja z Krzyśkiem i z Fabianem prawie tarzaliśmy się ze śmiechu. Szybko podbiegłam do Karola zanim zdążył się podnieść.
- A ty co, kafelki podziwiasz? - Przybiłam piątkę z Bartkiem i zaczęłam biec bo środkowy zaczął mnie gonić. Nie powiem, dużo frajdy było przy pierwszych pięciu kółkach. Gorzej było jak już nie miałam siły.
- Jeszcze tylko cztery. Daj rękę, pobiegniemy razem. - Powiedział Fabian a ja go posłuchałam. W czasie biegu zaczęliśmy rozmawiać i nawet nie zauważyłam jak zrobiłam dziesiąte kółko! Siatkarze zaczęli mi bić brawo a Antiga zaczął się śmiać.
- Widzicie chłopaki? Tak się biega. - Wskazał na mnie ręką a ja szczerze się uśmiechnęłam.
- To może chcesz z nami zagrać? - Spytał Dzik a reszta siatkarzy zaczęła mnie namawiać.
- Ja? Przecież wy mnie tam poturbujecie. - Roześmiałam się a chłopakom miny zrzedły. - No dobra ale tylko jednego set. - Boża co ja narobiłam? To będzie kompromitacja lvl hard. Trener wybrał dwa składy a ja znalazłam się w drużynie z Igłą, Kubiakiem, Kurkiem, Nowakowskim, Drzyzgą i Kłosem. Po drugiej stronie siatki grał między innymi Winiar, Ziomek i Możdżonek. Pierwsza zagrywałam ja no bo przecież 'damą się ustępuje'.  Wzięłam piłkę do ręki, wyrzuciłam wysoko, lekko podskoczyłam i.... ustrzeliłam Ruciaka! Ten miał problem z przyjęciem ale Ziomek perfekcyjnie wystawił do Winiarskiego a ten wbił gwoździa. Na zagrywkę poszedł Marcin i flotem posłał piłkę na moje ręce. Ja podałam Fabianowi a ten mi wystawił. Wzięłam rozbieg i bezpiecznie uderzyłam piłką w blok Łukasza wybijając piłę po jego rękach na aut.
- No mała jesteś wielka. - Igła przybił mi piątkę i kontynuowaliśmy grę. Set był bardzo wyrównany ale udało nam się wygrać. Wiedziałam że chłopaki specjalnie tak lekko na mnie zagrywali ale potem sił nie szczędzili. Lubiłam grać na przyjęciu więc teraz też grałam na tej pozycji. Większość ataków kierowane było na Dzika ale ja też miałam szansę pokazać co potrafię. Grało mi się dobrze ale zeszłam i wzięłam się za swoją pracę czyli robienie zdjęć.



Dziś rozdział trochę dłuższy ale chciałam Wam wynagrodzić moją wczorajszą nieobecność :)
Jak myślicie, Sandra namiesza jeszcze w życiu tej dwójki czy może nie? Dzielcie się swoimi spostrzeżeniami w komentarzach!
Cześć i czołem ;*


5 komentarzy:

  1. Jestem ciekawa czy będą z Sandra jakieś kłopoty ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro pytasz, czy namiesza, to pewnie namiesza :D Ale to może być taki trick żeby nas zmylić! Kurde już sama nie wiem ;< Fabian z Julką są tacy fajni i nie chcę żebyś jakaś laska ich rozdzieliła ;/
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zakochałam się w tym blogu *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. mi się wydaje, ze Sandra da jeszcze o sobie znać...jednak bardzo bym tego nie chciała:)))

    pozdrawiam
    niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
    zraniona-dusza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń