Bohaterowie

BOHATEROWIE
Julka Bryk- główna bohaterka, dziewiętnastoletnia optymistka, zakochana w siatkówce. Znajomi mówią na nią Mańka. Mieszka nieopodal Rzeszowa.
Ania Piątek- najlepsza przyjaciółka i sąsiadka Julki.
Matt Anderson- amerykański siatkarz, na co dzień broniący barw Zenitu Kazań. Mimo swojej popularności nadal nie znalazł swojej drugiej polówki.
Fabian Drzyzga- 22 letni( odmłodzony na potrzeby opowiadania) rozgrywający Resovii Rzeszów. Został powołany do reprezentacji, dlatego nie ma czasu na szukanie miłości.

środa, 27 sierpnia 2014

       ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY TRZECI 


Podróż z Gdańska minęła nam w znakomitych humorach. Ferens cieszył się z MVP, pan Andrzej jak w sumie każdy z wygranego meczu, a ja cieszyłam się że jeszcze trochę czasu będę mogła spędzić z siatkarzami. Po kilku godzinach jazdy byliśmy już w naszym hotelu w Spale. Dzień był bardzo męczący więc nie miała problemu z zaśnięciem. Rano, gdy tylko wstałam postanowiłam zadzwonić do rodziców i powiedzieć kiedy wracam i zobaczyć co słychać w domu. 
- Cześć mamo! Stęskniłaś się za najukochańszą córeczką? - Powiedziałam radośnie przeczesując włosy. 
- Julka, dziecko kochane czemuś się wczoraj nie odezwała? - Głośno westchnęła. - No, powiem Ci że chłopaki się wczoraj spisali na medal. Tata jak oglądał mecz to co chwile komentował. Nadawał prawie tak samo jak ty. - Rodzicielka się zaśmiała a ja jej zawtórowałam. 
- Coo? Nudo beze mnie? - Wyszczerzyłam się do słuchawki. - Ale spokojnie za tydzień już będę. Kadra rozegra jeszcze jedno spotkanie z Grecją i żegnajcie spalskie lasy.. - Teatralnie pociągnęłam nosem na znak zawodu. Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę ale mama musiała kończyć i jak codziennie udać się do pracy. Schowałam komórkę do kieszeni spodni i poszłam na śniadanie. 
- Dzień dobry - Przywitałam się z wszystkimi i zajęłam miejsce koło Igły. 
- Cześć. - Powiedział zaspany Winiar i położył głowę na stole. 
- Halo, halo! Jedziemy nie śpimy! - Wydarłam się wprost do jego ucha a ten zgromił mnie wzrokiem. Słodko się uśmiechnęłam i posłałam pytające spojrzenie Krzyśkowi. 
- Oglądaliśmy wczoraj mecz, a że temu inteligentowi chciało się spać to sobie kawę wypił o 21.00 i potem do północy usnąć nie mógł. - Libero stłumił śmiech więc dla swojego bezpieczeństwa zrobiłam to samo. Jak już zjadłam śniadanie chciałam iść na krótki spacer ale musiałam chwilę poczekać aż każdy zje ponieważ trenerzy obu drużyn (Pan Andrzej i Stefan) mieli coś ważnego do przekazania. Grzecznie poczekałam aż siatkarz się najedzą -nie powiem, trochę to zajęło- i głos zabrał Kowal. 
- Wraz ze Stefanem postanowiliśmy zaaranżować mecz pomiędzy Kadrą B a waszymi starszymi kolegami. Krótko mówiąc, po treningu siłowym macie wolne a przed kolacją rozegracie coś w stylu sparingu, ok? - Każdy przytakną oprócz naburmuszonego Ignaczaka. 
- A temu co? - Kłos uniósł jedną brew.
- Pewnie dąsa się za to "starsi koledzy". - Roześmiał się... Nowakowski? Woow szkoda że tego nie uwieczniłam. 
- A żebyś wiedział! - Krzysiek zaplótł ręce na piersiach ale długo tak nie wytrzymał i po chwili rozdźwięczał głośny śmiech. Wszystkie oczy zwrócone były w naszą stronę ale nikt się tym nie przejmował. Chyba już żeśmy się już przyzwyczaili do robienia sobie lipy.
- Nuuudzie mi się. - Marudził Ziomek gdy siedzieliśmy naszą "paczką" w Kurkowym pokoju. - Może przejdziemy się do sklepu? Aż żal siedzieć w hotelu jak taka ładna pogoda. - Rzucił papierkiem w stronę kosza.
- Czemu nie? I tak miałem iść bo słodycze mi się skończyły. - Bartek otworzył szafkę i wyjął opakowanie po ciastkach które po chwili znalazło się OBOK kosza.
- Woow, Michael Jordan by się nie powstydził. - Możdżonek zacisnął usta żeby nie wybuchnąć śmiechem.
- Ładnie to tak wżerać ciasta samemu?! - Zrobiłam groźną minkę a siatkarz uniósł ręce w geście obronnym.
- Ale Piotrek też jadł! - Szybko odpowiedział a ja przeniosłam wzrok na tego drugiego.
- To może chodźmy do tego sklepu? - Spytał z nadzieją i wstał z łóżka. Reszta siatkarzy cicho się zaśmiała i podążyła za Piterem. Po drodze nie obyło się bez narobienia mi wstydu...
- Rudy, rudy, rudy ryyydz! Jaka piękna sztuukaa! - Bartek zaczął się drzeć na cały regulator i objął mnie ramieniem. Czerwona za złości strzepnęłam jego rękę z mojego barku i zasłoniłam dłonią jego usta.
- Rudy, rudy, rudy ryyydz! Tylko spuszcza oczyy! Rudy, rudy, rudy rydz. Gniewa się i booczy. - Cicho zanucił Igła za co oberwał w bok. Na moje szczęście rudzielców w naszym gronie było dwóch, a z racji tej że tym drugim był Guma, Krzyśkowi zrzedła mina. Dalsza część naszej wyprawy minęła "spokojnie".. no może z wyjątkiem wyścigów w wózkach z Biedry, ale to chyba już norma. Zrobiłam sobie tygodniowy zapas słodyczy więc wróciliśmy na trening. Znaczy ja na trening a te wielkoludy na basen. Zostawiłam zakupy w swoim pokoju i poszłam na siłownie gdzie siatkarz zaczynali ćwiczyć. Zrobiłam kilka zdjęć a że mi się nudziło to pojeździłam na rowerku. Kondycji to ja nie mam więc szybko dałam sobie spokój i poszłam się przebrać i pod prysznic. Siatkarze mieli się zmierzyć dopiero wieczorem więc miałam sporo czasu dla siebie. Włączyłam laptopa i słuchając muzykę przeglądałam facebook'a. Nie było nikogo ciekawego więc weszłam na skaypa i zobaczyłam że Maciek jest dostępny. Zdjęłam turban z włosów i nawiązałam połączenie.
- Cześć! Jak tam? - Uśmiech nie schodził mi z ust, chyba się od niego zaraziłam.
- Heej! - Radośnie mnie przywitał. - U mnie w porządku a u ciebie?  Bardzo tęsknisz czy tylko trochę? - Zadziornie się uśmiechnął i charakterystycznie poruszył brwiami co wywołało mój śmiech.
- Umieram z tęsknoty mój Romeo! - Powiedziałam czulę po czym oboje wybuchnęliśmy śmiechem. No co? Imię Julia zobowiązuję. Gdy już żeśmy się ogarnęli, chłopak długo mi się przyglądał po czym uroczo uśmiechnął. - Co Cię tak cieszy? - Przymrużyłam oczy i wlepiłam swój wzrok w siatkarza.
- Czyli wisiorek się podoba? - Powiedział nieśmiało a na mojej twarzy pojawił się rumieniec. Odkąd mi go podarował, zdejmowałam go tylko podczas kąpieli.
- Mówiłam Ci że jest śliczny. Przynosi mi szczęście, wiesz? - Ścisnęłam go w dłoniach i uniosłam kącik swoich ust, nie podnosząc wzroku.
- Maciek, Gosia przyszła! - Usłyszałam głos starszej pani i stukot obcasów.
- Przepraszam moja Julio ale muszę już kończyć. Paa. - Wysłał mi buziaka i rozłączył się zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.
- Pa.. - Cicho wyszeptałam zamykając laptopa. Chyba dopiero teraz doszły do mnie słowa babci Muzaja. - Jaka Gosia?! - Niemalże krzyknęłam i aż poderwałam się z łóżka. To jakaś jego ciocia..? Nie, to raczej mogę wykluczyć. Ale przecież nie uwierzę że  Maciek znalazł sobie dziewczynę i mi nic nie powiedział. Zresztą o czym ja mówię? Przecież Maciek nie ma żadnej dziewczyny! Nie żebym była zazdrosna ale ciśnienie mi podskoczyło przez tą 'Gosię'..    





Wreszcie coś mi się udało napisać :D Przepraszam za moją wcześniejszą nieobecność ale Wasze bligii staram się czytać na bieżąco :*
Małgorzatka.... xD Nowa bohaterka się podoba? Trochę tajemnicza ale w kolejnych rozdziałach wszystko się wyjaśni... Gosia namiesza w życiu Maćka czy to może zwykłe nieporozumienie? 

5 komentarzy:

  1. Ej, ej, ej! jaka Gosia?! Co to ma być?! Julka zazdrosna, mrr, lubię to ^^ Ale jednak nowa postać to niebezpieczna sprawa...
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech to będzie jakaś pani po 50-tce, ta Gosia, Ładnie by ze sobą wylądali Julia i Muciuuś. ; D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tu czytam "Gosia" i od razu się pytam siebie, co złego zrobiłam...
    Nie nic, ja mam takie skojarzenia ze swoim imieniem zawsze hahah :D
    Ja też bardzo przepraszam za zwłokę, ciężko mi się było wyrobić :(
    Ale no, cholera jasna, kim ona jest?
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://podziekuj-swiatu.blogspot.com/ - zapraszam na epilog :3

      Usuń