ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIĄTY
Gdy spostrzegłam że Maciek udał się do wyjścia z hali odwróciłam się w stronę czekającego na mnie Matta i trochę mnie zamurowało. Siatkarz ubrany był w białą koszulę i elegancką marynarkę.
- To gdzie mnie zabierasz? - Spytałam lustrując chłopaka wzrokiem.
- Na kolację.- Powiedział jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie i czarująco się uśmiechnął.
- A tak dokładniej? Bo ja byłam w Krakowie zaledwie dwa razy i nie za bardzo znam to miasto. Chociaż widziałam tu niedaleko sympatyczną knajpę. - Miałam kontynuować swoją wypowiedz ale przerwałam widząc rozbawienie na twarzy Amerykanina. - No co? - Spytałam słodkim głosem.
- Ale my nie idziemy do "knajpy" - Tajemniczo się uśmiechnął a ja już o nic nie pytałam. W sumie lubię niespodzianki. Do Mc'Donalds może mnie zaprowadzi? Było by fajnie bo lubię te shejki co tam robią. Stop! Za dużo czasu z Muzajem. To miejsce mogę wykluczyć znając Matta. Obawiam się tylko że udamy się do jakiejś drogiej restauracji gdzie wszyscy będą ubrani w stroję wieczorowe a ja w młodzieżową i na dodatek kolorową koszulę i jeansy. Po nawet długim "spacerze" doszliśmy na miejsce a moje obawy się spełniły.
- Zapraszam.- Powiedział mężczyzna w garniturze otwierając nam drzwi do ekskluzywnej i pewnie drogiej restauracji.
- Lubię to miejsce. Chociaż byłem tu tylko raz i tak mnie oczarowało. Mam nadzieje że tobie też się spodoba. - Powiedział odsuwając mi krzesło od stolika jak na gentelmana przystało.
- Jeżeli ich potrawy są tak dobre jak wyglądają to mi też się tu spodoba. - Znacząco spojrzałam na danie które kelner niósł do stolika obok nas i po cichu się zaśmialiśmy.
- Dobry wieczór. Co państwo sobie życzą? - Stanęła koło nas pani z kartami menu dzięki którym domyśliłam się że jest to kelnerka bo wcześniej ciężko było rozpoznać ponieważ była ubrana bardziej stosownie niż ja a to JA byłam klientką.
- Ja poproszę sok pomarańczowy i owoce morza. - Amerykanin odpowiedział w swoim ojczystym języku po czym spojrzał na mnie pytająco. Chyba nie był pewny czy zrozumiał kelnerkę. Posłałam mu uśmiech i poprosiłam o to samo co pani z sąsiedniego stolika.
- Czyli jesteś teraz fotografem kadry B? - Wszczął rozmowę Matt.
- Tak wyszło. - Uniosłam ramiona i zrobiłam smutną minkę. - We Francji mnie nie chcieli - Roześmiałam się wraz z siatkarzem a starszy pan siedzący na wprost skarcił nas wzrokiem.
- Oto państwa zamówienia. - Przyjacielsko się uśmiechnęła podając nasze dania. - Życzę smacznego. - Puściła oczko do Matthewa a ja zachichotałam.
- Dziękujemy. - Odpowiedzieliśmy równocześnie wymieniając się porozumiewawczymi spojrzeniami. Jedzenie na moim talerzu wyglądało bardzo apetycznie tylko że nie miałam pojęcia jak się do niego zabrać. Gdy w końcu nadziałam na widelec to małe, zielone coś i wkładałam do ust z powrotem wypadło mi na talerz. Już trochę zdenerwowana zmrużyłam oczy i westchnęłam co wywołało śmiech siatkarza.
- Może pomogę. - Uroczo się uśmiechnął i bez problemu uniósł kawałek mojego dania. Przysunął widelec do moich ust które już miałam otworzyć a ten zjadł moje zielone coś!
- Ejj, to nie było śmieszne.- Zaplotłam ręce na piersiach i udawałam że się obraziłam ale mimowolnie się uśmiechnęłam. Gdy skończyliśmy jeść byłam pewna że Matt zapłaci i odwiezie mnie do Spały ale NIESTETY się myliłam. Wspominałam że nie umiem tańczyć? A przynajmniej nie do takiej muzyki?
- No proszę. Na pewno nie tańczysz gorzej ode mnie. - Szeroko się uśmiechnął i pociągnął za rękę na parkiet. Czułam się trochę niezręcznie. Nie dość że wyróżniałam się strojem to jeszcze deptałam po nogach Andersona.
- Przepraszam! Ostrzegałam że nie jestem w tym dobra. - Zaśmiałam się pod nosem i wsłuchałam w rytm muzyki. Nawet nie szło mi najgorzej. Muzycy zaczęli grać wolną piosenkę w sam raz do "przytulańca". Matt objął mnie swoimi rękoma w tali a ja zaplotłam swoje dłonie na jego szyi. Tańczyliśmy tylko my i jakieś starsze małżeństwo ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Kołysaliśmy się w rytm muzyki nie odrywając od siebie wzroku. Nasze usta zbliżały się do siebie aż w końcu dzieliły je milimetry. Ostatni raz spojrzałam w oczy siatkarza gdy ten skrócił dystans po dzielący nasze wargi. Staliśmy pośrodku restauracji oddając się pocałunkowi i wiecie co wam powiem? Świat nie przestał się kręcić, fajerwerków nie było, dreszcze nie przechodziły po moim ciele, motylki w brzuchu chyba zasnęły a muzyka nie ucichła a wręcz przeciwnie bo rozdzwonił się mój telefon.
- Przepraszam. - Wyszeptałam odsuwając się od chłopaka.- Przepraszam. - Powiedziałam głośniej ponieważ widziałam wrogie spojrzenia obecnych w pomieszczeniu za nie wyciszenie mojej komórki. Wyszłam na świeżę powietrze i wzięłam telefon do ręki. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Maćka ale nawet to nie poprawiło mi humoru.
- Hallo?! Nie miałeś kiedy zadzwonić? - Niegrzecznie powiedziałam do słuchawki.
- Mańka? Tu Wojtek. Nie powinienem przeszkadzać ale chyba musisz o tym wiedzieć. - Usłyszałam zdenerwowany głos Ferensa.
- Co się stało? I dlaczego dzwonisz z telefonu Maćka?- Mój głos zaczął się łamać.
- Bo.. bo Muzaj jest w szpitalu. - Gdy to usłyszałam urządzenie prawie wypadło mi z rąk.
Buuum! Kto się spodziewał takiego zwrotu akcji? Pewnie mnie zabijecie bo to miała być taka "romantico" kolacyjka ale coś dziać się musi. :)
Ps. Muszę o to zapytać :D Jak Wam się podoba nasz hymn na Mistrzostwa? Mi osobiście nie za bardzo ale może się przekonam jak nakręcą teledysk z siatkarzami :) Choć nadal uważam że Winiar by to lepiej zaśpiewał xD
- Przepraszam. - Wyszeptałam odsuwając się od chłopaka.- Przepraszam. - Powiedziałam głośniej ponieważ widziałam wrogie spojrzenia obecnych w pomieszczeniu za nie wyciszenie mojej komórki. Wyszłam na świeżę powietrze i wzięłam telefon do ręki. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Maćka ale nawet to nie poprawiło mi humoru.
- Hallo?! Nie miałeś kiedy zadzwonić? - Niegrzecznie powiedziałam do słuchawki.
- Mańka? Tu Wojtek. Nie powinienem przeszkadzać ale chyba musisz o tym wiedzieć. - Usłyszałam zdenerwowany głos Ferensa.
- Co się stało? I dlaczego dzwonisz z telefonu Maćka?- Mój głos zaczął się łamać.
- Bo.. bo Muzaj jest w szpitalu. - Gdy to usłyszałam urządzenie prawie wypadło mi z rąk.
Buuum! Kto się spodziewał takiego zwrotu akcji? Pewnie mnie zabijecie bo to miała być taka "romantico" kolacyjka ale coś dziać się musi. :)
Ps. Muszę o to zapytać :D Jak Wam się podoba nasz hymn na Mistrzostwa? Mi osobiście nie za bardzo ale może się przekonam jak nakręcą teledysk z siatkarzami :) Choć nadal uważam że Winiar by to lepiej zaśpiewał xD
A miało być tak pięknie :D Biedny Maciuś :C Miejmy nadzieję, że nic poważnego mu się nie stało :(
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :*
Czekam na następny :***
Boski:*
OdpowiedzUsuńNo nie tego się spodziewałam powiem szczerze ale i tak super :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;**
Cudnyy:D
OdpowiedzUsuń