Bohaterowie

BOHATEROWIE
Julka Bryk- główna bohaterka, dziewiętnastoletnia optymistka, zakochana w siatkówce. Znajomi mówią na nią Mańka. Mieszka nieopodal Rzeszowa.
Ania Piątek- najlepsza przyjaciółka i sąsiadka Julki.
Matt Anderson- amerykański siatkarz, na co dzień broniący barw Zenitu Kazań. Mimo swojej popularności nadal nie znalazł swojej drugiej polówki.
Fabian Drzyzga- 22 letni( odmłodzony na potrzeby opowiadania) rozgrywający Resovii Rzeszów. Został powołany do reprezentacji, dlatego nie ma czasu na szukanie miłości.

niedziela, 31 sierpnia 2014

      ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY PIĄTY 


Droga do Bydgoszczy bardzo mi się dłużyła a co najgorsze nie mogłam usnąć! Prawie zawsze przesypiam podróże a dzisiaj jak na złość nie chciało mi się spać. Siedziałam na początku autokaru i założyłam sobie słuchawki na uszy tak jak prawie wszyscy siatkarze. Na drodze był spory korek więc pod halą byliśmy trochę później niż było to zaplanowane. Nie było czasu na trening, jedynie mała rozgrzewka i jedziemy z tymi Grekami! 
- Dawać chłopaki! Żurek spokojnie w obronie, bez nerwów. - Pan Andrzej uspokajał naszych zawodników w pierwszej przerwie technicznej przy prowadzeniu przeciwnika. Wszystkie sety były do siebie podobne. Prawie przez całego seta szliśmy punkt za punkt a gdy zbliżaliśmy się do granicy dwudziestu punktów, Grecy wychodzili na prowadzenie i zgarniali partię. Całe widowisko zakończyło się przegraną Polaków 3-0 ale nikt nie narzekał ponieważ w Lidze Europejskiej nasz bilans meczowy przedstawiał się w miarę dobrze. Na 4 spotkania 2 wygrane i 2 porażki. Jak już siatkarze udzielili wywiadów, rozdali autografy i przebrali się, byliśmy gotowi na drogę powrotną. Szczerze mówiąc myślałam że zostaniemy w Bydgoszczy na noc a rano spokojnie wrócimy do Spały żeby tam się pożegnać ale trener widocznie miał inne plany które bardzo mi pasowały. W drodze powrotnej atmosfera była znacznie luźniejsza niż przedtem. Każdy wymieniał się numerami telefonów żeby nie tracić ze sobą kontaktu. O dziwo nawet mój numer był przydatny Ferensowi!
- Mańka! Za niedługo żeni się mój brat no i na weselu będzie potrzebny fotograf no i wiesz.. - Głośno się roześmiałam i zapisałam mu swój numer na jego dłoni niezmywalnym markerem. A co, jak chciał to niech teraz ma. W połowie drogi do Spały moje powieki stały się ciężkie i same się zamykały.
- Pora wstać, pora wstać! Wszystkie dzwony biją... - Ferens wraz z Dryją zaczęli śpiewać (jeśli można to nazwać śpiewem) wprost do mojego ucha gdy nasz pojazd się zatrzymał. 
- A nie mogliście nie budząc mojej skromnej osoby, przenieść mnie do mojego łóżeczka? Unikając przy tym tego darcia japy i każdy by był zadowolony? - Wojtek popatrzył na Dawida, Dawid na Wojtak i nagle parsnęli niepohamowanym śmiechem a ja leniwie wygramoliłam się z autokaru. Gdy doszłam do drzwi swojego pokoju spostrzegłam że przez dolną szparę przenika światło. Oho, coś tam się dzieję bo ja światła nie zapalałam. Gwałtownie otworzyłam drzwi i głośno krzyknęłam. 
- Mam Was! - Przerażone miny siatkarzy przyprawiły mnie o uśmiech. Tak jak myślałam w moim pokoju siedział Igła, Ziomek, Winiar, Fabian i jeszcze kilku wielkoludów.  - Co wy tu robicie? Ładnie to się tak włamywać? - Spytałam wpychając się na łóżko między Kubiakiem a Kurkiem.  
- Zaraz włamywać. - Oburzył się kapitan. - To taki komitet powitalny. - Wyjął zza pleców duże opakowanie lodów i kilka łyżeczek. 
- Jesteście nienormalni... ale kochani. - Pokazałam rząd swoich białych zębów i zabrałam się za jedzenie. Dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się, były sesje zdjęciowe, ale moje zmęczenie dało mi się  we znaki. 
- Wiem że jutro się jeszcze zobaczymy ale już za tobą tęsknie. - Krzysiek mocno mnie przytulił i wyszedł jako ostatni z towarzystwa. Wzięłam szybki prysznic i nawet nie pakując walizki położyłam się do łóżka. Rano budzik zadzwonił wcześniej niż zwykle ale to było zaplanowane. Przebrana już w wyjściowe ciuchy zaczęłam sprzątać swoje rzeczy. Gdy prawie wszystko już schowałam do walizki, przypomniałam sobie o małym upominku dla moich siatkarzy. Wzięłam do ręki album który kiedyś kupiłam i chronologicznie poukładałam w nim zdjęcia. Uwieczniłam na nich wszystkie niezapomniane chwile z chłopakami. Nie obyło się bez samojebki z Kłosem, zdjęć z ogniska, naszej pierwszej imprezy u Ziomka i Igły i z wielu innych ciekaw wydarzeń. Jeszcze raz upewniłam się czy na pewno wszystko wzięłam i zeszłam na stołówkę która o tej porze świeciła pustkami. Podeszłam do naszego stolika przy którym zawsze siedzieliśmy i zostawiłam na nim album i krótki liścik. Rozejrzałam się dookoła wspominając momenty gdy to miejsce było pełne ludzi. Malował mi się obraz Kurka narzekającego na brokuły, zaspanego Winiara i Krzyśka sypiącego suchymi kawałami. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza którą szybko otarłam i stanowczym krokiem udałam się do pokoju pana Andrzeja. Przed drzwiami byłam dokładnie o wyznaczonej godzinie czyli punkt 7.00. 
- Dzień dobry. - Lekko się uśmiechnęłam, wchodząc do środka. 
- Witam. Żal wyjeżdżać, prawda? - Mężczyzna głośno westchnął spoglądając za okno. 
- Widzę że panu też ciężko się rozstać ze Spałą. - Powędrowałam swoimi oczyma za wzrokiem trenera. 
- A no ciężko.. Ale nie czas na sentymenty! - Posłał mi promienisty uśmiech i usiadł za biurkiem. Rozliczyliśmy się za moją pracę i pan Andrzej wypłacił mi sporą kwotę pieniędzy. Pożegnałam się z moim byłym pracodawcą i wyszłam z budynku puki wszyscy spali. Byłam pewno że nie zniosę pożegnania z moimi przyjaciółmi, dlatego postanowiłam wyjechać wcześniej, niepostrzeżenie. Ostatni raz wciągnęłam w płuca świeże, spalskie powietrze i weszłam do taksówki. 
- Dzień dobry. Proszę na dworzec kolejowy. - Przywitałam się z kierowcą i po chwili wyruszyliśmy. - Żegnaj Spało.. - Wyszeptałam prawie bezdźwięcznie. Tak jakoś smutno mi się zrobiło myśląc że rozstałam się z siatkarzami ale z drugiej strony wreszcie zobaczę się z Anką, może do dziadków pojadę w te ostatnie dni wakacji? Oparłam głowę o szybę, przyglądając się pięknym krajobrazom. Nie wiem skąd, bo przecież do sklepu i lodziarni szło się w przeciwną stronę, ale skądś kojarzyłam tą drogę. Wyprostowałam się i podniosłam głowę a moim oczom ukazał się park linowy. Tak, teraz już wiem dlaczego ta droga wydawała się być znajomą. Kurczowo ściskałam łańcuszek wiszący na mojej szyi, przypominając sobie rozmowę z Maćkiem właśnie w tym parku. W naszym parku. 
"- Daj, pomogę Ci niezdaro. - Roześmiał się i przypiął mnie do liny. - Ale na pewno chcesz tam wejść? - Spytał całkiem poważnie z troską w głosie. 
- Pff, myślałeś że wymięknę? - Wystawiłam mu języka i szybko poszłam w stronę rozwieszonych na drzewach lin. Było już ciemno ale wszystko było dokładnie oświetlone. Gdy wspięłam się wyżej widok był piękny, aż zatykało wdech w piersiach. 
- Mam Cię! - Maciek złapał mnie od tyłu w tali a ja podskoczyłam. 
- Głupku, przestraszyłeś mnie. - Siatkarz zrobił smutną minkę a ja nie mogłam się na niego gniewać.
- Podoba Ci się? - Spytał a ja zrobiłam z ust dzióbek.
- Czy ja wiem... No pewnie że tak! - Mocno go uścisnęłam zahaczając swoją ręką o jego hak. - Ałaa! Osz ty...- Złapałam się za dłoń i zmrużyłam oczy. - Lepie wiej. - Chłopak dał kilka kroków do tyłu cały czas się śmiejąc a ja zaczęłam go gonić. "
Uśmiechnęłam się pod nosem, przypominając sobie ten niezwykły wieczór a w mojej głowie narodził się szalony pomysł, a raczej pomysł spełnienia obietnicy. Wyciągnęłam z kieszeni moją komórkę i wybrałam numer Kłosa. Wiedziałam że będę miała przypał że pojechałam bez pożegnania, ale co ja poradzę? W momentach w których wiem że kogoś mogę już nigdy nie zobaczyć a bardzo się do niego przyzwyczaiłam po prostu wiem że się rozkleję a nie chciałam tego robić bo było by mi jeszcze trudniej opuścić to miejsce. Po kilku sygnałach środkowy wreszcie odebrał.
- Mańka wiesz która jest godzina? Czy ty kobieto cierpisz na bezsenność? - Usłyszałam zaspany głos Karola. 





Dziś trochę dłuższy rozdział bo wczoraj nic nie dodałam, ale sami rozumiecie.. mecz i te sprawy :D 
Jurto lub pojutrze wyjaśni się sprawa "niespełnionej obietnicy", tajemniczej Gosi i będzie wielkie buuum! A przynajmniej mam taką nadzieję :) 
Wczorajszy mecz był niesamowity i szczerze mówiąc dawno nie widziałam takich rozbitych Serbów! Co prawda kibicowałam przed telewizorem ale aż miałam ciarrry jak słyszałam nasz hymn śpiewany przez 62 tysiące gardeł i Pieśń o Małym Rycerzu <3 
Pozdrawiam ;* 
PS. Brawa dla Iranu!! 
PPS. Dziś urodziny obchodzi jeden z Resoviaków i reprezentantów naszego kraju. Sto lat Dawid!

czwartek, 28 sierpnia 2014

         ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY CZWARTY 


Spojrzałam na zegarek stojący na szafce. Godzina 16.30 czyli czas zbierać się na hale. Po drodze nikogo nie zauważyłam co oznaczało że wszyscy już są i jak zwykle się spóźnię. Wychyliłam głowę zza drzwi do hali i zobaczyłam że trenerzy stoją odwróceni plecami do wejścia.  Skradałam się niczym różowa pantera i weszłabym niezauważalnie gdyby nie jakże kochany Krzysiek. 
- Nie żebym coś sugerował ale za spóźnialstwo są dodatkowe kółka. - Igła kiwną głową w moją stronę przyciągając uwagę pana Andrzeja. 
- Ale.. ale ja tylko w łazience byłam! - Powiedziałam pierwsze co mi przyszło do głowy. 
- Nie żebym coś sugerował ale za obijanie się na treningu też są dodatkowe kółka. - Wtrącił Kubiak a ja posłałam mu piękny uśmiech. Trener pokręcił tylko głową i wrócił do rozmowy. Gdy każdy się rozgrzał, przyszedł czas na prawdziwy pojedynek. Słyszałam nawet jak Kłos zakładał się z Ferensem która drużyna wygra. Uuu wysoka stawka - czekolada... na bogato! Ja oczywiście trzymałam kciuki za starszych siatkarzy ale tylko i wyłącznie przez sentyment. Antiga dał szansę zagrać każdemu z zawodników przy okazji eksperymentując swój skład przed Mundialem. Zdjęć dużo nie zrobiłam bo i tak zawsze wstawiam tylko kilka na stronę a po jakimś czasie naprawdę dużo się tego zbiera. Siedziałam na trybunach i wlepiłam swój wzrok w boisko choć nie specjalnie obserwowałam grę chłopaków. Cały czas miałam w głowię tę dziewczynę o której mówiła babcia Maćka. Nawet jeżeli by to była dziewczyna czy koleżanka Muzaja to nie powinnam robić mu żadnych wyrzutów i zachowywać się normalnie. Przecież on jest moim przyjacielem co ustaliliśmy na samym początku naszej znajomości, więc ma prawo spotykać się z dziewczynami a mi nic do tego. Choć nie powiem, trochę smutno by było jakby kogoś miał i nawet mi nic o niej nie wspomniał. 
- Mańka!! - Z moich przemyśleć wyrwał mnie głos Bartka. Spojrzałam w jego stronę a tuż obok mojej głowy przeleciała piłka. 
- Niech zgadnę... Drzyzga!! - Głośno się wydarłam a wszyscy zaczęli się śmiać prócz sprawcy zamachu na moje życie. Pokiwałam głową z politowaniem patrząc na wystraszoną minę rozgrywającego i podałam im piłkę. Znów zaczęłam dumać, zapominając o całym świecie.  Nawet nie zauważyłam jak obok mnie pojawił się Nowakowski. 
- Nad czym myślisz? - Zapytał środkowy, bawiąc się plastrem na palcu. 
- Tak ogólnie. - Westchnęłam widząc pytające spojrzenie. - No bo wiesz.. to już ostatni tydzień z wami. Wakacje się kończą, muszę iść na studia i nie wiem czy jeszcze kiedyś będę mogła was wszystkich zobaczyć. Chociaż uczelnie mam w Rzeszowie więc na mecze Resovii chodziła będę, ale takiego Kurka to ja mogę ostatni raz na oczy widzieć. A z kadrą B to już na pewno się nie zobaczę. - Żaliłam się Piotrkowi a ten siedział i uważnie mnie słuchał. 
- Ej, ale nie będzie tak źle. Zawsze możesz wpaść jak będziemy grać z Kędzierzynem to zobaczysz się z Gumą, Możdżonkiem. Z Maćkiem też możesz się spotkać, przecież ze Skrą grać na pewno będziemy. Czasem my możemy Cię odwiedzić! - Na mojej twarzy pojawił się nikły uśmiech bo w sumie Cichy dobrze gada. 
- A czemu ty nie grasz?! - Nagle zadałam to pytanie. Rozejrzałam się po hali a tu nikogo nie było. 
- Tak się zamyśliłaś że nawet nie zauważyłaś jak skończyliśmy grać. - Zaśmiał się środkowy a ja mu zawtórowałam. Piotrek udał się do szatni a ja poszłam od razu na kolację. Posiłek zjadam z tymi wielkoludami, cieszącymi się jak dzieci że pokonali podopiecznych pana Andrzeja. Jak już się najadłam poszłam do swojego pokoju aby się wykąpać i przebrać w piżamę. Włączyłam sobie jakąś komedię ale że nie było w niej nic śmiesznego szybko usnęłam. Kolejne dni w Spale mijały prawie tak samo. Śniadanie, trening, obiad, spacer lub granie w karty z chłopakami, potem znów trening, kolacja, jakiś maraton filmowy, rozmowa z Anką i Maćkiem i spać. Mogłoby się wydawać że nudny był ten tydzień ale to tylko złudzenie. Każda chwila spędzona z tymi ludźmi była przepełniona dobrą atmosferą. Bardzo przywiązałam się do chłopaków a w szczególności do Igły ale cóż... czas szybko minął i już jutro miałam pożegnać się z przyjaciółmi i wyruszyć na ostatni mecz z kadrą B jako ich fotograf.   


Hej :) Kochani jak Wam podobają się losy Julki ?? Przepraszam ze taki krótki rozdział :( 
Następny postaram się żeby był długi i ciekawy ;)  Zbliżają się MŚ już za 2 dni :D Cieszycie się? Bo ja bardzo i mam nadzieje, że chociaż w internecie można będzie oglądać za darmo :/ 
UWAGA UWAGA !! Wpadłam na szalony pomysł ;) Jest już prawie 7200 wyświetleń i jeżeli będzie ponad 7500 dodam swoje zdjęcie i mojej przyjaciółki dzięki której zaczęłam pisać bloga :D Co Wy na to?

środa, 27 sierpnia 2014

       ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY TRZECI 


Podróż z Gdańska minęła nam w znakomitych humorach. Ferens cieszył się z MVP, pan Andrzej jak w sumie każdy z wygranego meczu, a ja cieszyłam się że jeszcze trochę czasu będę mogła spędzić z siatkarzami. Po kilku godzinach jazdy byliśmy już w naszym hotelu w Spale. Dzień był bardzo męczący więc nie miała problemu z zaśnięciem. Rano, gdy tylko wstałam postanowiłam zadzwonić do rodziców i powiedzieć kiedy wracam i zobaczyć co słychać w domu. 
- Cześć mamo! Stęskniłaś się za najukochańszą córeczką? - Powiedziałam radośnie przeczesując włosy. 
- Julka, dziecko kochane czemuś się wczoraj nie odezwała? - Głośno westchnęła. - No, powiem Ci że chłopaki się wczoraj spisali na medal. Tata jak oglądał mecz to co chwile komentował. Nadawał prawie tak samo jak ty. - Rodzicielka się zaśmiała a ja jej zawtórowałam. 
- Coo? Nudo beze mnie? - Wyszczerzyłam się do słuchawki. - Ale spokojnie za tydzień już będę. Kadra rozegra jeszcze jedno spotkanie z Grecją i żegnajcie spalskie lasy.. - Teatralnie pociągnęłam nosem na znak zawodu. Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę ale mama musiała kończyć i jak codziennie udać się do pracy. Schowałam komórkę do kieszeni spodni i poszłam na śniadanie. 
- Dzień dobry - Przywitałam się z wszystkimi i zajęłam miejsce koło Igły. 
- Cześć. - Powiedział zaspany Winiar i położył głowę na stole. 
- Halo, halo! Jedziemy nie śpimy! - Wydarłam się wprost do jego ucha a ten zgromił mnie wzrokiem. Słodko się uśmiechnęłam i posłałam pytające spojrzenie Krzyśkowi. 
- Oglądaliśmy wczoraj mecz, a że temu inteligentowi chciało się spać to sobie kawę wypił o 21.00 i potem do północy usnąć nie mógł. - Libero stłumił śmiech więc dla swojego bezpieczeństwa zrobiłam to samo. Jak już zjadłam śniadanie chciałam iść na krótki spacer ale musiałam chwilę poczekać aż każdy zje ponieważ trenerzy obu drużyn (Pan Andrzej i Stefan) mieli coś ważnego do przekazania. Grzecznie poczekałam aż siatkarz się najedzą -nie powiem, trochę to zajęło- i głos zabrał Kowal. 
- Wraz ze Stefanem postanowiliśmy zaaranżować mecz pomiędzy Kadrą B a waszymi starszymi kolegami. Krótko mówiąc, po treningu siłowym macie wolne a przed kolacją rozegracie coś w stylu sparingu, ok? - Każdy przytakną oprócz naburmuszonego Ignaczaka. 
- A temu co? - Kłos uniósł jedną brew.
- Pewnie dąsa się za to "starsi koledzy". - Roześmiał się... Nowakowski? Woow szkoda że tego nie uwieczniłam. 
- A żebyś wiedział! - Krzysiek zaplótł ręce na piersiach ale długo tak nie wytrzymał i po chwili rozdźwięczał głośny śmiech. Wszystkie oczy zwrócone były w naszą stronę ale nikt się tym nie przejmował. Chyba już żeśmy się już przyzwyczaili do robienia sobie lipy.
- Nuuudzie mi się. - Marudził Ziomek gdy siedzieliśmy naszą "paczką" w Kurkowym pokoju. - Może przejdziemy się do sklepu? Aż żal siedzieć w hotelu jak taka ładna pogoda. - Rzucił papierkiem w stronę kosza.
- Czemu nie? I tak miałem iść bo słodycze mi się skończyły. - Bartek otworzył szafkę i wyjął opakowanie po ciastkach które po chwili znalazło się OBOK kosza.
- Woow, Michael Jordan by się nie powstydził. - Możdżonek zacisnął usta żeby nie wybuchnąć śmiechem.
- Ładnie to tak wżerać ciasta samemu?! - Zrobiłam groźną minkę a siatkarz uniósł ręce w geście obronnym.
- Ale Piotrek też jadł! - Szybko odpowiedział a ja przeniosłam wzrok na tego drugiego.
- To może chodźmy do tego sklepu? - Spytał z nadzieją i wstał z łóżka. Reszta siatkarzy cicho się zaśmiała i podążyła za Piterem. Po drodze nie obyło się bez narobienia mi wstydu...
- Rudy, rudy, rudy ryyydz! Jaka piękna sztuukaa! - Bartek zaczął się drzeć na cały regulator i objął mnie ramieniem. Czerwona za złości strzepnęłam jego rękę z mojego barku i zasłoniłam dłonią jego usta.
- Rudy, rudy, rudy ryyydz! Tylko spuszcza oczyy! Rudy, rudy, rudy rydz. Gniewa się i booczy. - Cicho zanucił Igła za co oberwał w bok. Na moje szczęście rudzielców w naszym gronie było dwóch, a z racji tej że tym drugim był Guma, Krzyśkowi zrzedła mina. Dalsza część naszej wyprawy minęła "spokojnie".. no może z wyjątkiem wyścigów w wózkach z Biedry, ale to chyba już norma. Zrobiłam sobie tygodniowy zapas słodyczy więc wróciliśmy na trening. Znaczy ja na trening a te wielkoludy na basen. Zostawiłam zakupy w swoim pokoju i poszłam na siłownie gdzie siatkarz zaczynali ćwiczyć. Zrobiłam kilka zdjęć a że mi się nudziło to pojeździłam na rowerku. Kondycji to ja nie mam więc szybko dałam sobie spokój i poszłam się przebrać i pod prysznic. Siatkarze mieli się zmierzyć dopiero wieczorem więc miałam sporo czasu dla siebie. Włączyłam laptopa i słuchając muzykę przeglądałam facebook'a. Nie było nikogo ciekawego więc weszłam na skaypa i zobaczyłam że Maciek jest dostępny. Zdjęłam turban z włosów i nawiązałam połączenie.
- Cześć! Jak tam? - Uśmiech nie schodził mi z ust, chyba się od niego zaraziłam.
- Heej! - Radośnie mnie przywitał. - U mnie w porządku a u ciebie?  Bardzo tęsknisz czy tylko trochę? - Zadziornie się uśmiechnął i charakterystycznie poruszył brwiami co wywołało mój śmiech.
- Umieram z tęsknoty mój Romeo! - Powiedziałam czulę po czym oboje wybuchnęliśmy śmiechem. No co? Imię Julia zobowiązuję. Gdy już żeśmy się ogarnęli, chłopak długo mi się przyglądał po czym uroczo uśmiechnął. - Co Cię tak cieszy? - Przymrużyłam oczy i wlepiłam swój wzrok w siatkarza.
- Czyli wisiorek się podoba? - Powiedział nieśmiało a na mojej twarzy pojawił się rumieniec. Odkąd mi go podarował, zdejmowałam go tylko podczas kąpieli.
- Mówiłam Ci że jest śliczny. Przynosi mi szczęście, wiesz? - Ścisnęłam go w dłoniach i uniosłam kącik swoich ust, nie podnosząc wzroku.
- Maciek, Gosia przyszła! - Usłyszałam głos starszej pani i stukot obcasów.
- Przepraszam moja Julio ale muszę już kończyć. Paa. - Wysłał mi buziaka i rozłączył się zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.
- Pa.. - Cicho wyszeptałam zamykając laptopa. Chyba dopiero teraz doszły do mnie słowa babci Muzaja. - Jaka Gosia?! - Niemalże krzyknęłam i aż poderwałam się z łóżka. To jakaś jego ciocia..? Nie, to raczej mogę wykluczyć. Ale przecież nie uwierzę że  Maciek znalazł sobie dziewczynę i mi nic nie powiedział. Zresztą o czym ja mówię? Przecież Maciek nie ma żadnej dziewczyny! Nie żebym była zazdrosna ale ciśnienie mi podskoczyło przez tą 'Gosię'..    





Wreszcie coś mi się udało napisać :D Przepraszam za moją wcześniejszą nieobecność ale Wasze bligii staram się czytać na bieżąco :*
Małgorzatka.... xD Nowa bohaterka się podoba? Trochę tajemnicza ale w kolejnych rozdziałach wszystko się wyjaśni... Gosia namiesza w życiu Maćka czy to może zwykłe nieporozumienie? 

niedziela, 24 sierpnia 2014

Liebster Award


Nominacja do "Liebster Award" jest prezentem od któregoś z blogerów w ramach "dobrze prowadzonego bloga" Jest przyznawana po to, aby blog został rozpoznawalny oraz częściej odwiedzany przez czytelników. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na jedenaście pytań od osoby, która nas nominowała. Następnie sami podajemy jedenaście osób, informując ich o tym oraz zadajemy jedenaście pytań. Zabrania się wybierania tej samej osoby od której pozyskano nominację.

Za nominację dziękuję: chwytamywspolnieczas.blogspot.com    :) 

Pytania:
1. Jakie opowiadanie najbardziej zapadło ci w pamięć?
2. Ulubiona piosenka?
3. Jaką porę roku lubisz najbardziej?
4. Która siatkarska hala ma według ciebie najlepszą atmosferę?
5. Ulubiony duet komentatorski?
6. Masz rodzeństwo?
7. Skąd pomysł na założenie bloga?
8. Ile masz lat?
9. Jak wiele byłabyś w stanie poświęcić dla drugiej osoby?
10. Jeśli mogłabyś wybrać szóstkę na mecz otwarcia MŚ jak ona by wyglądała?
11. Ulubiony klub siatkarski?

Odpowiedzi:
2. Hm.. mam dużo ulubionych piosenek ale ta zasługuję na wyróżnienie Jerk It Out - Caesars Palace 
3. Zdecydowanie lato! 
4. Myślę że Spodek, choć to zależy od kibiców
5. Wojciech Drzyzga i Tomasz Swędrowski :D 
6. Mam
7.  Czytałam wiele sportowych blogów i w pewnym momencie pomyślałam że może ja też spróbuję swoich sił? Po namówieniu mnie przez przyjaciółkę powstało właśnie to opowiadanie :) 
8. 16
9. Jeżeli ta osoba byłaby mi bliska to wszystko oprócz przyjaźni i miłości
10. Nowakowski, Kłos, Drzyzga, Kurek, Winiarski, Wlazły, Ignaczak (L) 
11. Asseco Resovia Rzeszów! 

Moje pytania: 

1. Ulubiony sportowiec? 
2. Ile masz lat? 
3. Jakie jest Twoje największe marzenie? 
4. Co Cię skłoniło do założenia bloga?
5. Ulubiony cytat? 
6. Kto Twoim zdaniem wygra MŚ?
7. Komu kibicujesz poza naszą reprezentacją? 
8. Najlepszy blog jaki czytałaś/czytasz?
9. Jakie cechy powinien posiadać Twój ideał mężczyzny? 
10. Co najbardziej poprawia Ci nastrój? 
11. Czy Twoi znajomi wiedzą że prowadzisz bloga?

Nominuję: 
1.  "Czemu ze wszystkich pragnień na świecie wybrałam Ciebie "   
2. "Mów szeptem jeśli mówisz o miłości"
3. "Life is a maze with no exit, but you come and show me the way"
4. "Życie jest zbyt krótkie, by rozpamiętywać upadki" 
5. "Powroty są nawykiem prawdziwej miłości"
6. "Barszcz z uszkami"
7. "Skok w przeznaczenie"
8. "I nie wróci już radość, bycia razem bez słów..." 
9. "I still feel all alone" 
10. "Jeszcze się spotkamy..."
11. " - Ona zawsze ma takie oczy? - Tylko wtedy gdy patrzy na ciebie..."  





sobota, 23 sierpnia 2014

          ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY DRUGI 

Nadszedł czas wyjazdu do Gdańska więc wzięłam aparat i zeszłam na dół gdzie czekali już siatkarze wraz z trenerem. Ups.. chyba nie było tylko mnie. 
- Dobrze że jesteś bo już miałem kogoś po ciebie wysłać. - Roześmiał się pan Andrzej.
- Chciałam zrobić wejście smoka. - Zawtórowałam mu i weszliśmy do autokaru. Usiadłam na przodzie i założyłam słuchawki. Nie chciałam się pchać na tyły do chłopaków bo widziałam że chcą się skupić i nie byłam pewna czy będzie dla mnie miejsce. Jak jeździłam ze "starszakami" to zazwyczaj siadałam z Igłą no a potem... potem to z Fabianem. Jak tak pomyślę na spokojnie to nie żałuję tego związku z Drzyzgą. Co prawda wszystko działo się tak szybko i spontanicznie ale dużo mnie to nauczyło. Przynajmniej teraz będę pamiętać że miłość przychodzi z czasem i najpierw warto się dobrze poznać, zaprzyjaźnić a reszta przyjdzie z czasem. Gdy tak sobie rozmyślałam słowa piosenek lecących z mojego telefonu przestały do mnie docierać. Poddałam się i odeszłam do krainy Morfeusza. Nie mam pojęcia jak długo spałam ale gdy się obudziłam byliśmy już na miejscu. 
- Mańka, Mańka!! - Usłyszałam krzyki Ferensa więc się odwróciłam w jego stronę.
- Słucha.. - Nie zdążyłam dokończyć ponieważ oślepił mnie blask jego flesza. 
- Mam Cię! - Spojrzał na aparat i wybuchnął głośnym śmiechem. 
- Ej no pokaż mi też. - Zrobiłam naburmuszoną minę gdy siatkarz zasłonił wyświetlacz. - Ale z ciebie cham. Zobaczysz, zemszczę się. - Popatrzyłam na niego spod byka a ten tylko się uśmiechnął. Weszliśmy na hale a Andrzej Kowal zaczął swoją wypowiedz.
- A więc tak: mamy godzinny trening, potem pół godziny dla was i o 19.00 wszyscy mecie się stawić w tym miejscu. - Pokazał dłonią dookoła i dodał. - Idźcie się przebrać i zaczynamy. - Podczas treningu ja miałam chwilę wolnego więc postanowiłam pozwiedzać Gdańsk. Lubiłam poznawać nowe miejsca a w Gdańsku byłam tylko raz i to z rodzicami... Spacerowałam uliczkami robiąc zdjęcia gdy usłyszałam dźwięk nadchodzącego sms'a. Wyjęłam urządzenie z kieszeni i uśmiechnęłam się pod nosem.

    " No heej :* Pamiętaj że masz mi pomachać do kamery! I życz powodzenia chłopakom bo nie chcę mi                                              się pisać do każdego z osobna :D "     

   " Hej :) Hahaha pamiętam! Ok, przekaże leserze :* A tak w ogóle to twoja jak noga? " 

   " Noga mnie nie boli ale strasznie się nudzę.. cały dzień leże na łóżku i oglądam Trudne Sprawy albo      
                                         Dlaczego Ja? ;( " 

   " Moje biedactwo :( Ale babcia się pewnie ucieszyła że do niej przyjechałeś? " 

   " Pocieszysz? :P Babcia to mnie już utuczyła a ty mówisz.. :) " 

Z Maćkiem bardzo dobrze się dogadywałam nawet przez sms'y. Chyba właśnie dlatego o mały włos nie spóźniłam się na mecz. Wbiegłam do hali ale na szczęście nie było jeszcze dużo kibiców co oznaczało że chłopaki są dopiero w szatni. Podeszłam zdyszana do ławki rezerwowych i trochę odpoczęłam po moim sprincie do Ergo Areny. Siedziałam i przyglądałam się ludziom ubranym w biało-czerwone stroje wchodzących do środka budowli. Zobaczyłam że reprezentanci zaczynają już wchodzić więc wzięłam się do roboty. Widziałam jak podczas hymnu narodowego inni fotografowie robili zdjęcia ale ja nie mogłam. Zawsze, a już w szczególności na hali jak słyszę "Mazura Dombrowskiego" stoję na baczność i cicho śpiewam ponieważ jestem polką i jestem z tego dumna. Więc zdjęcia zaczęłam robić gdy siatkarze wchodzili na boisko. Na celownik wzięłam Ferensa któremu musiałam się odwdzięczyć za tą fotografię przed halą. Cały czas zerkałam na tablicę wyników i oddychałam z ulgą. Myślałam że ten mecz będzie horrorem i trzeba będzie się bić o każdy punkt a tu taka niespodzianka. Grecja sama sobie utrudniała grę. Nasi rywale popełniali dużo błędów własnych a nasi korzystali z takich okazji. Mecz zakończył się wynikiem 3-1 dla biało-czerwonych! Bardzo się cieszyłam ponieważ nie byliśmy faworytem w tym spotkaniu, szczególnie po kontuzji Muzaja. Chłopaki po rozdaniu autografów poszli do szatni a kilku z nich udzielało wywiadu. 
*PERSPEKTYWA MAĆKA* 
Nadeszła godzina meczu więc zawołałem babcie i wspólnie zasiedliśmy przed telewizorem. Wziąłem do ręki miskę z popcornem i pod głosiłem. Dziwnie oglądała się swoich kolegów w telewizji a szczególnie że ja tam powinienem być i im pomóc. 
- Nad czym tak myślisz wnusiu? Lepiej jedz i oglądaj a nie się teraz głupotami zajmujesz. - Moja babcia zawsze kochała siatkówkę i tylko ona rozumiała że to właśnie jest moja pasja i chcę się jej oddać. Rodzice zwykle powtarzali że siatkówką na życie nie zarobię.. Właśnie dlatego wolałem zatrzymać się w domu babci we Wrocławiu niż u rodziców lub siedzieć samemu w Bełchatowie. Ale mniejsza z tym, tu się toczą losy o nasz awans! 
- To było dobre! Moja szkoła. - Uniosłem dumnie brodę po asie serwisowym Wojtka. 
- Oj Maciuś.. cały ty. - Staruszka poklepała mnie po ramieniu a ja tylko się uśmiechnąłem. Mimo moich obaw spotkanie zakończyło się naszym zwycięstwem a najlepiej grającym zawodnikiem okazał się Ferens. Minął cały mecz, ja zjadłem cały popcorn a Julka mi nie pomachała. Już miałem iść do "swojego" pokoju gdy babcia cicho się zaśmiała. 
- A cóż to za ładna panienka? - Wskazała pilotem na ekran telewizora. Gdy dziennikarz prowadził wywiad z Żurkiem przed kamerę wepchała się Mańka. 
- To dla ciebie Maciek! Masz i nie płacz. - Szeroko się uśmiechnęła i posłała buziaka do kamery. Aż miło było zobaczyć uśmiech na jej twarzy. Cicho się roześmiałem a w głębi duszy cieszyłem się, że jednak się odważyła i że nie zapomniała. 
- Czyli to jest ta wasza fotograf? Ładna dziewczyna i wydaję się sympatyczna. Macie moje błogosławieństwo. - Babia podeszła do mnie a ja ją przytuliłem. Przed każdym mogłem ukrywać to co czuję do Julki ale babci nic nie umknie. 





 Witam Was :) Nie miałam za bardzo pomysłu na ten rozdział ale ostatecznie coś tam udało mi się spleść. 
Nie mam za dobrych wiadomości ale muszę to napisać :( Jak pewnie wicie za niedługo zaczyna się rok szkolny i nie będę miała tak dużo czasu jak w wakacje... Opowiadanie skończę raczej szybciej niż zamierzałam i mam do Was prośbę! Chciałabym aby każdy kto czyta zostawił po sobie jakiś ślad. Jeżeli ktoś czyta tego bloga a jeszcze się nie ujawnił to niech dłużej nie czeka <3 
Pozdrawiam najlepszych czytelników ever :* 

czwartek, 21 sierpnia 2014

    ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY PIERWSZY 

No i nadszedł dzień meczu. Dzisiaj kadra B miała walczyć w Ligi Europejskiej co równało się z walką o moją posadę fotografa. Jeżeli chłopaki dzisiaj wygrają to dokładnie za tydzień będzie drugi mecz o awans. Jeżeli przegrają to za tydzień będą grali jedynie dla kibiców. Gdy się obudziłam miałam jeszcze pół godziny do śniadania. Wstałam, uczesałam się, wyjątkowo ubrałam sukienkę i poszłam po Maćka jak to miałam w zwyczaju. Ostatnie śniadanie zjedzone w jego towarzystwie... Zapukałam do drzwi i nim zdążyłam wejść do środka wyszedł z niego Muzaj. 
- Hej Rudzia. Ślicznie wyglądasz! - Posłał mi powalający uśmiech i zlustrował mnie wzrokiem. Nie lubiłam gdy ktoś mnie komplementuję bo zazwyczaj miałam potem rumieńce na twarzy ale jeżeli słyszysz że jesteś  piękna z JEGO ust, to chciałabyś żeby mówił Ci tak codziennie. 
- Cześć. Dziękuję. - Również się uśmiechnęłam i dałam mu buziaka w policzek. Dosłownie w tym momencie usłyszałam że drzwi do pokoju Igły i Ziomka się otwierają i szybko oderwałam się od chłopaka a ten się po cichu roześmiał. 
- Nie przy ludziach! - Krzysiek pokiwał palcem i zaczął się śmiać wraz z Łukaszem. 
- Mi również miło was widzieć. - Powiedziałam z sarkazmem a chłopaki przywitali się z Maćkiem jak to oni nazywają "przyjacielskim uściskiem". Po chwili doszliśmy na stołówkę i zajęliśmy swoje miejsca. Ja nie chciałam przeszkadzać młodszym siatkarzom bo chcieli pogadać i pożegnać się z kontuzjowanym i udałam się w stronę gdzie siedział Kurek i reszta bandy ale atakujący lekko pociągnął mnie za rękę i spojrzał błagalnym wzrokiem. Głośno westchnęłam i z uśmiechem usiadłam koło niego. 
- Szkoda że nie pojedziesz z nami na mecz. Wiesz.. chociaż byś nas na przerwach wspierał. - Rozmowę zaczął jak zwykle Wojtek. 
- A no szkoda. Ale przed telewizorem będę oglądać chyba że zablokowali. Jak cię pokarzą to mi pomachaj! - Wskazał na mnie palcem a ja szeroko się uśmiechnęłam. 
- Pff, jeszcze ktoś pomyśli że się znamy. - Próbowałam powstrzymać śmiech ale chłopaki siedzący koło mnie jakoś mi w tym nie pomagali. 
- I pomyśleć że kiedyś cię lubiłem... - Otarł niewidzialną łzę i wybuchnął śmiechem. 
- Kiedyś? No wiesz co... - Zrobiłam z ust podkówkę i dodałam. - A jak Ci buziaka prześlę to nie będziesz się gniewał? - Oparłam się łokciem o stół i spoglądałam na siatkarza. 
- Wolałbym prawdziwego no ale ok. Do kamery też może być. - Puścił mi oczko i z powrotem zaczął jeść. Ja nie byłam dłużna i zajęłam się swoimi płatkami. Śniadanie jak zresztą każdy posiłek zjedzony z siatkarzami minął w dobrej atmosferze i nadszedł czas na pożegnania Muzaja. 
- Stary trzymaj dzisiaj kciuki! - Powiedział Dryja i uścisnął się ze swoim przyjacielem. Reszta zrobiła to samo i zaczęli się powoli rozchodzić. Winiar i Kłos podeszli do nas a za nimi reszta reprezentantów i posłała kilka krzepiących słów do Maćka typu "Zdrowiej chłopie!". Byłam trochę rozbawiona bo dość śmiesznie wyglądało jak kilkunastu mężczyzn się obściskuję. Gdy prawie wszyscy wrócili do swoich pokoi, odprowadziłam atakującego przed ośrodek gdzie czekał już jego kolega. 
- Poczekaj chwilę. - Maciek tajemniczo się uśmiechnął i podszedł do samochodu. Otworzył drzwi i widziałam jak coś trzyma w ręku. Spojrzałam na niego badawczo i delikatnie się uśmiechnęłam. - Może nie jest to najpiękniejszy wisiorek ale ja się na tym nie znam. Nie mam pojęcia czy Ci się spodoba i jeżeli nie chcesz to nie musisz go nosić, ale chcę żebyś miała coś co będzie Ci o mnie przypominać, rozumiesz? - Złapał moją dłoń i położył na niej małe, czarne pudełeczko. - Nie bój się, nie wybuchnie. - Uroczo się uśmiechnął a ja postanowiłam je otworzyć. W środku znajdował się piękny wisiorek z zegarkiem. Wzięłam go do ręki i poprosiłam chłopaka żeby mi go założył. 
- Dziękuję! Jest piękny. - Powiedziałam przytulając chłopaka. - Ale dlaczego zegarek? - Spytałam nie odrywając się od siatkarza. 
- Bo zegarek jest znakiem czasu i ma ci przypominać że nadejdzie kiedyś taki czas że się jeszcze spotkamy. No a serce.. - Spojrzał mi prosto w oczy a moje własne serce dostało palpitacji. - Serce żebyś nigdy nie zapomniała jak dużo dla mnie znaczysz. - Objął mnie tak, że czułam jego oddech na swojej szyi. 
- Obiecuję że się spotkamy. Nie wiem czy wiesz bo chyba nigdy Ci tego nie powiedziałam ale ty tez jesteś dla mnie bardzo ważny i dziękuję Ci za wszystko. - W moich oczach pojawiły się świeczki więc pocałowałam Maćka w policzek i szybkim krokiem poszłam w stronę wejścia do hotelu. Odwróciłam się jeszcze i zobaczyłam jego smutną twarz opartą o szybę auta. Pomachałam mu i weszłam do środka. Dotknęłam serduszka wiszącego na mojej szyi i z lekkim uśmiechem poszłam do swojego pokoju. 
- Co wy tu robicie do jasnej cholery?! - Stanęłam w SWOICH drzwiach i zobaczyłam Igłę, Winiara, Dzika, Ziomna i jeszcze kilku siatkarz siedzących na łóżku a kilku stojących przy oknie. 
- Myśleliśmy że będzie Ci smutno że Maciek pojechał to przyszliśmy do ciebie żebyś nie musiała siedzieć sama. - Wytłumaczył Zatorski a ja zasłoniłam twarz ręką. 
- Mamy żelki! - Wydarł się drugi libero a ja mechanicznie zamknęłam drzwi i z uśmiechem na ustach usiadłam między siatkarzami. 
- Ale wicie że to nie było konieczne i nie musicie tu siedzieć? Chociaż te żelki to był jednak dobry pomysł. - Powiedziałam z pełną buzią cały czas gestykulując. 
- I nie jest Ci szkoda że Muzaj pojechał? - Michał wytrzeszczył te swoje błękitne oczy i wyczekująco się we mnie wpatrywał. 
- No jest mi szkoda ale przecież płakać za nim nie będę co nie? - Uśmiechnęłam się szeroko i sięgnęłam po żelki. Siedzieliśmy tak jeszcze parę minut ale musiałam się zbierać bo za kilka godzin ważny mecz. 




Ta dam! xD Jest trochę za słodko ale... nie, jednak nie jest :) Uwielbiam takie "romantyczne" akcję więc mogą się Wam takowe jeszcze znudzić w tym opowiadaniu. Maciek wyjechał, Mańka została... myślicie że los (czyt. ja) znów ich połączy? :D 
  

wtorek, 19 sierpnia 2014

             ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY 

 Krzysiek zrzucił mnie z pleców a ja byłam pod wrażeniem tego co ujrzałam. Po kilkudziesięciu minutach łażenia po krzakach doszliśmy do miejsca otoczonego w koło przez piękne, wysokie dęby a po środku tej przestrzeni były ławki, stolik i pole na ognisko. Tuż za drzewami można było dostrzec strumyk wody której szum słyszałam siedząc już przy ognisku. 
- Wiesz co Igła? Ładnie tutaj. - Rozejrzałam się dookoła i wciągnęłam świeże powietrze do moim płuc. 
- Mówiłem że Ci się spodoba. - Szeroko się uśmiechnął i wydarł do siędzącego na wprost  Michała. - Winiar, zapodaj jakąś nutę! - Kapitan puścił muzykę a Możdżonek rozpalił ognisko. Alkoholu nie było ponieważ młodsi siatkarze jutro grali mecz a reprezentacja wolała nie ryzykować żeby nie wylecieć przed Mundialem. Mimo tego każdy świetnie się bawił, i nawet Maciek maruda zapomniał o kontuzji i cały czas żeśmy się śmiali. 
- A wiecie co we Francji było najgorsze? - Spytał zabawnym tonem Kłos. 
- Jedzenie? - Pytaniem na pytanie odpowiedział Żygadło. 
- Nie, płatne wi-fi. - Nowakowski uderzył się otwartą dłonią w głowę co wywołało falę śmiechu. Gdy nasze kiełbasy piekły się w ogniu Igła wpadł na pomysł żeby każdy powiedział jakiś kawał. Wszyscy się zgodzili więc zaczął Krzysiek a potem szliśmy po wskazówkach zegara czyli Maciek był przed ostatni a ja ostatnia. A więc kawał libero:
- Wiecie co robi Polak po wygranym meczu Polska - Niemcy? - Chwila przerwy. - Wyłącza PlayStation i idzie spać. - Zatorski chyba nie zrozumiał bo jego wyraz twarzy był komiczny co jeszcze bardziej rozśmieszyło siatkarzy. 
- Ej teraz ja! -  Kubiak się wyprostował i zaczął mówić. -  Skra w przyszłym sezonie ma duże szanse wygrać Puchar Challenge... dlaczego? Bo "challenge" to najczęściej wymawiane przez nich słowo! - Nawet zawodnicy Skry nie powstrzymali śmiechu a Kurek miał już kolejny kawał. 
- A znacie to? Jaki brzmi tytuł filmu gdzie ruda kobieta stoi z nożyczkami...? Oszukać przeznaczenie! - Wszyscy spojrzeli w moją stronę i wybuchnęli śmiechem. Ja skarciłam Bartka wzrokiem po czym cicho zachichotałam. Następny był Fabian, Winiar itd aż w końcu doszło do mnie a ja miałam pustkę w głowie. Przypomniałam sobie dowcip Kurasia i aż mi się coś przypomniało. 
- Wiecie czego brakuje Bartusiowi na zajebistej imprezie? - Uśmiechnęłam się triumfalnie. - ZAPROSZENIA! - Wystawiłam mu języka a po lesie znów rozeszły się wesołe odgłosy. Po zjedzeniu kiełbasy zrobiło się już ciemno ale nikt nie miał zamiaru wracać do hotelu. Każdy zajął się rozmową a mi zrobiło się trochę chłodno. Spojrzałam na Maćka a on się uśmiechnął i objął swoim ramieniem. Oparłam głowę o jego ramię i wpatrywałam się w iskierki które unosiły się do nieba. 
- Nie mogę uwierzyć że być może widzimy się ostatni raz. - Chłopak ułożył swoją głowę na mojej i powędrował za moim wzrokiem na płomyki ognia. 
- Wiesz co? Nie chcę żebyś wyjeżdżał... - Mocniej się w niego wtuliłam i przymknęłam oczy. 
- Też nie chcę wyjeżdżać. Znamy się niecały miesiąc a mam wrażenia jakby czas stanął w miejscu odkąd Cię zobaczyłem. Nawet cała wieczność nie wystarczy bym mógł nacieszyć się twoją obecnością. - Moje serce momentalnie przyspieszyło ale w oczach pojawiły się świeczki. Cieszyłam się że jestem dla niego tak samo ważna jak on dla mnie ale to nie miało znaczenia bo nasze drogi się rozchodzą. 
- Obiecasz że kiedyś mnie odwiedzisz? - W jego oczach też można było dostrzec smutek ale na twarzy pojawił się znikomy uśmiech. 
- A ty że przyjedziesz na nasz mecz? - Uśmiechnęłam się już śmielej a on wiedział że się zgadzam. - Nie chcę przerywać tej jakże wzruszającej chwili ale coś Ci łazi po kolanie!- Chłopak się roześmiał a ja aż pisnęłam i wymachiwałam dłońmi żeby zrzucić z siebie tego potwora. 
- Weź tą bestie!!- Wydarłam się do atakującego a on gdyby nigdy nic złapał pająka w dłoń i wypuścił za ławkę. 
- Nie bój się. Przecież by Cię nie zjadł. - Zaczął się śmiać Igła a ja posłałam mu mordercze spojrzenie. 
- Widziałeś jakie toto było wielkie? Jak by mnie ugryzło to ino raz. - Pokazałam palcami mniej więcej jaki ten robal był na wielkość a siatkarze znów zaczęli się za mnie nabijać. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę ale zrobiło się zimno więc trochę posprzątaliśmy i wróciliśmy do hotelu. 
- Padam na twarz. - Wydusił z siebie Maciek, ledwo co dochodząc do budynku. 
- Nie przejmuj się.... ja też. - Odparłam tak samo zmęczona. Gdy jakimś cudem dostaliśmy się na nasze piętro chłopaki byli już w pokojach. Stanęliśmy oboje przed moimi drzwiami i wpatrywaliśmy się w swoje oczy. Nie chciałam żeby jechał ale z drugiej strony musiał wyzdrowieć po tym wypadku. Spuściłam wzroki i przytuliłam się do siatkarza. 
- Zobaczymy się jeszcze jutro rano, tak?  Więc proszę mi się tutaj nie rozklejać... będziemy ze sobą pisać, mam skaypa jak coś. Jakoś to będzie. - Lekko się uśmiechnął i delikatnie mnie od siebie odsunął. Dał mi buziaka w policzek i pokuśtykał do swojego pokoju. Podziwiałam w nim to że bez względu na sytuację uśmiech praktycznie nie schodzi z jego twarzy. Zarażał ludzi swoim optymizmem i chyba to było w nim najlepsze.






Cześć Wam :) Poprzedni rozdział w ogóle mi się nie podobał ale nie zbyt miałam czas żeby go dobrze przemyśleć... Mam nadzieję że ten Wam się spodoba a przynajmniej części z Was. 
Pamiętajcie CZYTASZ = KOMENTUJESZ :D 
Pozdrawiam :* 

  
  

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

   ROZDZIAŁ DWUDZIESTY DZIEWIĄTY 

Po obiedzie treningi były odwołane bo sztab szkoleniowy miał spotkanie ze sponsorami więc poszłam do pokoju żeby odpocząć po na siłę zjedzonym posiłku. Włączyłam muzykę na laptopie i rozłożyłam się na łóżku. Miałam tak sobie poleżeć i się zrelaksować ale - jak to ja, nie mogłam  wytrzymać z nudów. Pomyślałam że pójdę zobaczyć co u Igły i Ziomka ale po chwili rozmyśleń doszłam do wniosku że pewnie są zmęczeni po podróży i chcą odpocząć. Wpatrywałam się w sufit i stwierdziłam że jak i tak nie mam co robić to naszykuję sobie ubrania na to ognisko. Wyjęłam z szafy bluzę i leginsy bo chociaż teraz było w miarę ciepło to wieczorem pewnie bym zmarzła. Przebrałam się, rozczesałam włosy i spojrzałam na zegarek. Do spotkania była jeszcze godzina więc poszłam zobaczyć co u Maćka. Zapukałam do drzwi i weszłam bez zaproszenia jak miałam w zwyczaju. 
- Już się stęskniłaś? - Uśmiechnął się siatkarz i wskazał dłonią na miejsce koło siebie. Biedak chyba cały dzień przeleżał na tym łóżku bo z tą nogą raczej nie wygodnie mu się ruszać. Ale co zrobisz? Takie życie. 
- Nie, przyszłam zobaczyć czy jeszcze żyjesz łamago. - Wystawiłam mu języka i położyłam koło niego. - Tak sobie teraz pomyślałam... jak ty pójdziesz na ognisko ze złamaną nogą? - Uniosłam do góry jedną brew i spojrzałam w jego czekoladowe oczy. 
- No bo wiesz.. - Opuścił swój wzrok. - Tak właściwie to ja sobie pomyślałem że mogę w hotelu zostać. - Chyba on sobie żartuję.
- Poczekaj.. chcesz mi powiedzieć że ostatni wieczór który będziemy mogli ze sobą spędzić chcesz przesiedzieć SAM w hotelu?! - Powiem szczerze, trochę posmutniałam. 
- Nie! Źle mnie zrozumiałaś. - Przewrócił oczami i podniósł się do pozycji siedzącej. - Wiesz że z tą nogą i tak nie będę mógł się ruszyć z miejsca więc nie chcę wam psuć zabawy. - Powiedział cicho i westchnął.
- Jak nie przyjdziesz na ognisko to ja po ciebie przyjdę, ale wtedy będziesz jeździł na wózku inwalidzkim! - Skarciłam do wzrokiem a ten delikatnie się uśmiechnął. 
 - Hmm zmieniłem zdanie. Chyba jednak pójdę. - Puścił mi oczko i z powrotem się położył. - Ładnie wyglądasz. - Zlustrował mnie od góry do dołu a ja się zaśmiałam. 
- Muzaj, coś dzisiaj za miły jesteś.. - Spojrzałam na niego badawczo i znów się roześmiałam. Poleżeliśmy jeszcze chwilę ale gdy mieliśmy się zbierać ktoś zapukał do drzwi. 
PERSPEKTYWA FABIANA: 
- Dobra, to ja idę po Mańkę a ty zawołaj Muzaja. - Powiedział Igła i wyszedł z mojego pokoju. Wziąłem bluzę i bez zastanowienia poszedłem do pokoju Maćka. Kulturalnie zapukałem do drzwi (żeby nie było) i wszedłem do środka. Już miałem mówić żeby się ruszył, bo się za raz zbieramy ale nie zdążyłem bo widok Mańki w jego pokoju trochę mnie zdziwił. W sumie nie powinno mnie to zaskoczyć bo wiedziałem że się lubią. Jeszcze jak ją przytulał gdy wrócił ze szpitala... Ale powinienem się cieszyć że jest z nim szczęśliwa, nie to co ze mną. Zasługuję na fajnego chłopaka a Maciek taki jest więc kto wie. 
PERSPEKTYWA MAŃKI:
- Maciek... Yy hej Julka. - W drzwiach stanął Fabian i chyba trochę się zmieszał widząc mnie w pokoju atakującego. 
- Cześć. - Uniosłam kącik ust. 
- Igła kazał powiedzieć że już się zbieramy więc come on. - Również się uśmiechnął i wyszedł z pokoju zostawiając nam otwarte drzwi. Uff, nie mam pojęcia czemu, ale aż kamień spadł mi z serca że odwzajemnił mój uśmiech i nadal zostaliśmy w dobrym kontakcie. Mimo tego "incydentu" nie chciałam z nikim się kłócić i na prawdę nie miałam mu tego za złe choć z początku trochę mnie to bolało. 
- Hallo, zmienia do Rudzi! - Muzaj pomachał mi ręką przed oczami a ja nie wiedziałam o co chodzi. 
- Ale że co? - Spytałam zdezorientowana a ten się zaczął śmiać.
- Pytałem się czy nie będzie Ci zimni w tej bluzie? - Uroczo się uśmiechnął. 
- Maciek idziemy na ognisko, nie na wyprawę w Himalaje. - Roześmiałam się cicho na co chłopak tylko pokręcił głową. Gdy zjechaliśmy windą na parter czekał tam już Igła, Winiar, Piter, Kubi, Kłos, Fabian i jeszcze kilku chłopaków także z kadry B. 
- I co młody? Opłacało się chodzić schodami? - Wyszczerzył się Winiarski poklepując Muzaja po ramieniu. 
- No ale co za ludzie kładą dywan centralnie przy zejściu? I to jeszcze RÓŻOWY? - Maciek zaczął gestykulować a ja z Michałem wybuchnęliśmy gromkim śmiechem. Wyszliśmy za teren budynku i szliśmy po jakiś krzakach. Dobrze że nie wzięłam sandałków bo przez chwilę nad tym myślałam. 
- Daleko jeszcze? - Spytałam zziajanym głosem.
- Nie, już prawie jesteśmy. - Igła pokazał rząd swoich białych zębów a mi już się nie chciało iść.
- Ej no, mówiłeś że już niedaleko a chodzimy już z 15 minut! - Objęłam jego ramiona od tyły i się na nim powiesiłam a ten mnie ciągnął niczym trupa jakiegoś. 
- No i po co było się spinać? - Krzysiek mnie zrzucił z pleców a ja byłam pod wrażeniem tego co ujrzałam. 






Hej :D Przepraszam że tyle mnie nie było i że taki krótki rozdział ale na prawdę nie miałam czasu :/ 
Oglądaliście mecz? Co prawda szkoda że to Rosjanie wygrali Memoriał ale i tak jestem dumna z naszych chłopaków <3 Walczyli do końca i jest drugie miejsce!! Brawo dla Ignaczaka i Nowakowskiego za nagrodę dla najlepszego libero i najlepiej zagrywającego zawodnika! To był piękny wieczór dla siatkarskiej Polski :)
Ps. Co sądzicie o braku Bartosza Kurka na MŚ?  

piątek, 15 sierpnia 2014

      ROZDZIAŁ DWUDZIESTY ÓSMY 

Rano jak zawsze zadzwonił budzik a ja leniwie zwlekłam się z łóżka. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki gdy nagle mnie oświeciło. Nie dość że dzisiaj Maciek wychodzi ze szpitala to jeszcze siatkarze wracają z Francji! Oj dzisiaj to się będzie działo. Rozczesałam włosy i wyszłam z pokoju kierując się na stołówkę. 
- Hej chłopaki.- Przywitałam się uśmiechem i usiadłam na wolnym miejscu koło Wojtka. 
- No heeej. Jak tam pierwsza noc bez Maćka? - Spytał Żurek prawie dusząc się własnym śmiechem. 
- Boże, z kim ja żyję? - Wzniosłam ręce do góry żeby bardziej podkoloryzować moje załamanie. Chłopaki jak zwykle zaczęli się śmiać a ja zajęłam się jedzeniem. Przygotowując drugą kanapkę usłyszałam dobrze znane mi głosy na korytarzu i wybiegłam cały czas trzymając w ręku ogórka. 
- Igła!! - Głośno się wydarłam i rzuciłam na libero. Nie miałam pojęcia jak bardzo mi go brakowało. 
- A my to co? Gorsi bo kamery nie mamy?- Spytał Kurek a reszta siatkarzy go poparła więc zrobiliśmy grupowego przytulasa tuż przez recepcją. 
- Ostrożnie z tym ogórkiem bo jeszcze komuś oko wybijesz. - Roześmiał się Stefan który nagle stanął obok nas i nie mam pojęcia jak długo tu stał. 
- Przepraszam. A tak w ogóle to dzień dobry. - Szeroko się uśmiechnęłam i przywitałam z trenerem chowając warzywo za plecy. 
- Widzę że postawiłaś na zdrową żywność? - I tak zaczęliśmy rozmowę a chłopaki poszli się zameldować.
Porozmawiałam z Antigą jeszcze z 10 minut ale niestety musiał iść do pani z recepcji bo te głupki jak zawsze mieli kłopot z pokojami. Stałam kilka metrów od nich i z uśmiechem na ustach przyglądałam się jak Winiar kłóci się z Zatim o jedyny pokój z balkonem. 
- Ja nie chce tam mieszkać! Tam nigdy nie ma zasięgu! - Michał założył ręce na piersi i strzelił focha. 
- Po co Ci zasięg jak ty ciągle telefon gubisz?- Ach, jak mi brakowało tych ich kłótni. Zaśmiałam się pod gdy nagle poczułam czyjeś dłonie na oczach. Poczułam zapach perfum i od razu wiedziałam kto to. 
- Można prosić o jakąś podpowiedz?- Jak ja lubię się z nim droczyć. 
- No wiesz co? Ja to bym Cię poznał... - Objął mnie ramieniem i obrócił tak, że byłam na wprost jego klatki piersiowej. Bez wahania go przytuliłam a ten zaczął się głośno śmiać. 
- Z czego się śmiejesz?- Spytałam nie odrywając się od jego. 
- Bo mi na nogę weszłaś. - Znów zaczął się śmiać a ja zgromiłam go wzrokiem. 
- No ty to zawsze umiesz nastrój popsuć. - Zaczęłam się śmiać gdy nagle usłyszałam głośne "Uuuuu" za moimi plecami. - A wy co buczycie jak krowy na pastwisku? Mleka za dużo? - Pogroziłam im ogórkiem a oni wybuchnęli niepohamowanym śmiechem. - Głupki! - Wystawiłam im języka i mimowolnie się uśmiechnęłam. Muzaj przywitał się z siatkarzami i poszedł ze mną a raczej wjechał windą na nasze piętro. 
- Hmm.. ja jadę dopiero jutro więc co ty na wspólny seans filmowy? - Zaproponował kładąc się w dziwnej pozycji na moim łóżku. 
- A popcorn będzie? - Spytałam słodkim głosem i usiadłam obok niego. - Ach ty mój biedaku. - Powiedziałam z litością patrząc jak nieudolnie próbuję sięgnąć po mojego laptopa. 
- Powiedziała ta, która zgubiła się w kantorku. - Zaczął się śmiać a ja rzuciłam go poduszką. 
- To nie moja wina że nikt mi nie powiedział że te drugie drzwi były do szatni. A tak w ogóle, jak następnym razem będziesz chciał jakieś tam "hantelki" to sobie pójdziesz sam! - Odwróciłam się plecami do chłopaka ledwo co hamując śmiech. 
- Ej no ale nie obrażaj się... przecież żartowałem tylko. - Objął mnie od tyłu a po moim ciele znów przeszedł dreszcz. I jak tu się na niego gniewać? 
- No dobra. Wybaczam Ci ale jeżeli komuś powiesz o tym kantorku to zginiesz marnie. - Siatkarz się uśmiechnął i wziął do ręki mój aparat. 
- A co to za piękna pani? - Ułożył usta w dzióbek a ja puknęłam go w czoło. 
- Nie podlizuj się i tak Ci go zabiorę. - Przechyliłam się w jego stronę i zabrałam z jego rąk moją lustrzankę a ten zaczął mnie gilgotać. Powygłupialiśmy się jeszcze przez chwilę ale musieliśmy iść na trening. W sumie on mógł zostać ale powiedział że chce się pośmiać z chłopaków więc ok. Wyszliśmy z mojego pokoju i napotkaliśmy Kłosa który szedł z głową w tablecie. 
- Buum! Co ty tam całymi dniami robisz? - Zajrzałam przez ramie siatkarza i jak się spodziewałam Karol siedział na facebooku. 
- Ktoś musi informować fanki co słychać u najprzystojniejszego siatkarza tej kadry co nie? - Jego spojrzenie mówiło "No ludzie? Gdzie wy żyjecie?" Gdy zobaczyłam jego minę zaczęłam się śmiać i poklepałam go po ramieniu. 
- Ktoś się pytał co u mnie słychać? - Z pokoju Igły wyszedł Winiar a a nim reszta siatkarzy. 
- Ej, a co to było za nielegalne zbiorowisko? I to bez nas?! - Spytałam oskarżycielsko. 
- Nie wiemy czy możemy Ci powiedzieć. - Przeciągał Nowakowski a ja już wiedziałam że coś knują. 
- Nie chcecie mi powiedzieć? Już mnie nie lubicie... wiedziałam że tak będzie. Widzisz? Oni mnie nie lubią.. - Wskazałam palcem na siatkarzy udając smutek i zasłoniłam twarz rękoma. No myślałam że nie wytrzymam ze śmiech patrząc na zdziwione miny chłopaków. 
- No dobra.. niech stracę. - Zaczął Dzik a ja od razu się uśmiechnęłam. - Dzisiaj wieczorem robimy ognisko ale to jest ściśle tajne bo jak Stefan się dowie... no i wy oczywiście jesteście zaproszeni. A tak w ogóle to kiedy Ci Maciek gips zdejmą? - Chłopaki sobie gadali i gadali a ja w końcu sama poszłam na trening. Pan Andrzej dał taki wycisk młodzikom że ledwo co się do szatni doczołgali. Zrobiłam mnóstwo dobrych zdjęć i byłam z siebie dumna. Poszłam do pokoju i zgrałam je na laptopa, niektóre trochę przerobiłam i były gotowe żeby je wstawić. Już miałam nacisnął "enter" gdy ktoś szybkim ruchem NOGI otworzył moje drzwi. 
- No heej Mała. - Igła jak gdyby nigdy nic, wpakował się obok mnie na łóżko i wręcz przejął urządzenie. 
- Krzysiek ja tu pracuję. - Westchnęłam i zabrałam mu laptopa. 
- Nie dość że ruda to wredna.. - Potargał mi włosi i zaczął się śmiać. 
- Gdybyś nie był taki fajny to powiedziałabym że cię nie lubię. - Wysłałam zdjęcia i ułożyłam głowę na kolanach siatkarza. 
- A ty gdybyś nie była ruda to powiedział bym że cię lubię. - Teraz to i ja zaczęłam się śmiać bo to na serio było dobre. - Dobra koniec tego śmiania ja tu przyszedłem poważnie porozmawiać. - Po słowie "poważnie" znów wybuchnęliśmy śmiechem. 
- Nie no a tak serio to o czym chciałeś rozmawiać? - Spytałam prawie się już nie śmiejąc. 
- Bo wiesz.. dzisiaj widziałem jak się z naszym Maciusiem witałaś no i wiesz... Wy nic nie ten? - Aha, zaczyna się przesłuchanie. 
- Czy ty jesteś Krzysiu zazdrosny? - Roześmiałam się a Igła zrobił facepalma. 
- To było takie romantyczne. Twój ukochany wraca ze szpitala a ty się mu rzucasz w objęcia i... - Ale pojechał. 
- Jaki ukochany?! Maciek jest moim przyjacielem. PRZYJACIELEM. - Zaakcentowałam to słowo i lekko się uśmiechnęłam. - A czemu pytasz? 
- Bo jestem ciekawy. Nie znasz mnie? Ale na prawdę nic poza przyjaźnią? Pasujecie do siebie i z boku naprawdę ładnie razem wyglądacie. - Libero powiedział to całkiem poważnie a ja się zmieszałam i nie wiedziałam co myśleć. 
- Może i ładnie wyglądamy ale to nie zmienia faktu że to mój przyjaciel. - Mój głos trochę posmutniał ale przypomniałam sobie że mam żelki! - O kurde! - Energicznie wstałam z łóżka a Krzysiek spojrzał na mnie z przerażeniem. 
- Mam się bać? - Wziął poduszkę która miała służyć jako tarcza gdybym wymyśliła coś głupiego. 
- Zamknąłeś drzwi? Bo zara się sępy zlecą. - Powiedziałam cicho i wyciągnęłam paczkę słodkości. 
- Mańka, jesteś moim mistrzem! - Wzięliśmy po garści żelków i od razu wsadziliśmy je do budzi. Siedzieliśmy przyczajeni czy nikt nie idzie i jak małe dzieci zajadaliśmy się słodyczami. Gdy zjedliśmy już wszystkie i nikt się nie dowiedział przybiliśmy sobie piątki i zeszliśmy na obiad. 
- Jakoś dziwnie się na nas patrzą. - Wyszeptałam do Ignaczaka będąc już na stołówce. 
- Myślisz że widzą, że zjedliśmy je sami? - Odpowiedział również szeptem i zaczęliśmy się śmiać. Kurde, chyba te żelki były przeterminowane.. Igła poszedł usiąść do siatkarzy z reprezentacji a ja poszłam do stolika obok gdzie siedział Maciek z chłopakami. 
- Czemu nic nie jesz? - Spytał zdziwiony Muzaj. No kochany, gdybyś przed chwilą wepchał całą pakę tych delicji to też byś obiadu nie zjadł.
- A bo jakoś głodna nie jestem. - Zagryzłam wargę i spojrzałam na Ignaczaka który też chyba "nie miał apetytu". 
- No nie wierze. Julka Bryk nie jest głodna? Kłamiesz! Tylko nie mów że się odchudzasz bo wepchnę Ci ten obiad na siłę. - Powiedział poważnym tonem.
- Ale ja na prawdę..- Uu chyba się zdenerwował. 
- Nie marudź tylko jedz. - Pogroził mi palcem a ja słyszałam za sobą śmiech Igły. A to cwaniaczek.. Po obiedzie treningi były odwołane bo sztab szkoleniowy miał spotkanie ze sponsorami więc poszłam do pokoju żeby odpocząć po jedzeniu. 




Cześć, pa, hej :D Siatkarze wrócili z Francji a Maciek wyszedł ze szpitala... Jak się podoba rozwój wydarzeń? A może macie jakieś swoje wizję co do dalszych losów Julki?
Oglądałyście SPLASH siatkarzy? Hahaha mi na samą myśl chcę się śmiać :) Swoją drogą ciekawe czy skoczkowie podejmą się wyzwania.. xD
I chyba najważniejsze! Uwaga, uwaga bo będę się jarać :P Jest to mój pierwszy blog i jestem bardzo dumna ponieważ przekroczył 5.000 wyświetleń!! Jesteście kochani i bardzo Wam dziękuję <3 Z tej okazji odpowiem na wszystkie pytania w komentarzach :D Tylko nie pytajcie o opowiadanie bo i tak nic nie zdradzę :*

środa, 13 sierpnia 2014

          ROZDZIAŁ DWUDZIESTY SIÓDMY 

Przez całą noc nie mogłam zasnąć. Przechodziły mnie okropne myśli. Przecież jak by coś mu się stało nie wybaczyłabym sobie tego do końca życia. Rano spojrzałam na zegarek który wskazywał 4.10 a chłopak nadal się nie obudził. Zacisnęłam powieki a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Nagle poczułam ucisk na swojej dłoni a po moim ciele przeszedł dreszcz. Uniosłam głowę i zobaczyłam Muzaja spoglądającego na moją dłoń splątaną razem z jego.
- Maciek! Wiesz jak się bałam... - Ostatnie słowa wyszeptałam wtulając się w chłopaka.
- Spokojnie, żyję. - Lekko się uśmiechnął po czym dodał. - Chyba że jestem w niebie. - Uniósł do góry nasze złączone dłonie i charakterystycznie poruszał brwiami.
- Głupku, ja na prawdę się bałam. - Podniosłam się z łóżka i przykryłam go kocem który się osunął. Siatkarz próbował usadowić się w pozycji siedzącej ale gdy zobaczył swoją nogę przestał się siłować.
- Złamana? - Spytał smutnym głosem a jego oczy były całe zeszklone. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Otworzyłam usta żeby coś z siebie wydusić gdy do sali wszedł doktor.
- Całe szczęście że pan się wybudził. - Odetchnął z ulgą mężczyzna. - Może pan poruszać lewą ręką? - "Żeby mógł, żeby mógł " nerwowo powtarzałam sobie w myślach. Muzaj uniósł rękę i pokazał okejkę! - Dobrze. Najbardziej obawiałem się braku czucia przy tej dłoni ale najwyraźniej niepotrzebnie. - Obydwoje z Maćkiem spojrzeliśmy na siebie przerażonym wzrokiem. Jaki brak czucia do cholery?! Przecież on jest sportowcem, żadne braki czucia nie mogą wchodzić w grę. - Coś pana boli? - Doktor zadał kolejne pytanie.
- Nie, wszystko w porządku. - Uff, teraz to ja odetchnęłam w ulgą. - Kiedy będziecie mogli zdjąć gips z mojej nogi? - Twarz siatkarza znowu posmutniała.
- Niestety... noga jest złamana i gips usuniemy za miesiąc jeżeli kości dobrze się zrosną. - Wytłumaczył doktor. - Za kilka godzin zabiorę pana na badania kontrolne i jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem to już jutro będzie mógł pan wyjść. Organizm to pan ma odporny. Niestety do treningów będzie pan mógł wrócić za półtora miesiąca ale mimo wszystko cieszmy się że to nic poważnego i nie zagraża to pańskiej karierze sportowej. - Mina Maćka wyrażała zaskoczenie ale chyba nie koniecznie to pozytywne.
- Miesiąc z tą kotwicą na nodze? Jezu... umieram. - Zasłonił twarz poduszką.
- Nawet mnie nie denerwuj Muzaj! - Stanowczo powiedziałam kradnąc mu jaśka. - Ja się tu modliłam żebyś ty się człowieku obudził a ty panikujesz bo masz gips?! Ciesz się że to tylko półtora miesiąca przerwy a nie całe życie. Ty w ogóle masz świadomość jak ja się cholernie bałam? - W pocieszaniu to ja najlepsza nie jestem.
- Młodzi, zakochani. - Zaśmiał się doktor i wyszedł z sali.
- Nie jesteśmy.. - Nie dokończyłam bo mężczyzna trzepnął drzwiami. Pokiwałam głową i westchnęłam.
- Wiesz.. może nie będzie tak źle. Z kadrą co prawda będę musiał się pożegnać ale przynajmniej przed PlusLigą będę miał czas na regenerację sił i treningi. - Rozmyślał siatkarz a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. - A ty z czego się cieszysz? - Spytał chłopak któremu mój uśmiech również się udzielił.
- Bo limit łez mi się skończył. - Zaśmiałam się, nie odrywając wzroku od siatkarza.
- Siedzimy sobie w szpitalu, spadłem ze schodów, złamałem nogę i popsułem Ci pewnie wieczór a ty się śmiejesz? - Zrobił zdziwioną minę i oboje zaczęliśmy się śmiać. - A tak w ogóle to jak na tej r... - Przełknął głośno ślinę. - Jak tam było? - Spytał bez większych emocji w głosie.
- Fajnie. Pomijając fakt że ośmieszyłam się na parkiecie, nie umiałam nadziać jedzenia na widelec i byłam jedyną dziewczyną w jeansach to było naprawdę fajnie. - Zrobiłam minę myśliciela i znów zaczęliśmy się śmiać. - Nie było tak źle ale chyba wolę parki linowy niż drogie restauracje. - Skwitowałam moją randkę. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę ale przypomniałam sobie że miałam zadzwonić do pana Andrzeja gdy Maciek się obudzi. Wykonałam telefon i po jakimś czasie trener rozmawiał już z lekarzem i 'poszkodowanym'.
- Maciek, nie przejmuj się. Co prawda to będzie dla zespołu osłabienie ale to nie jest twoja wina. Chłopaki ostro trenują i dadzą radę, tak? - Muzaj przytaknął i spoglądał na swoją nogę. Szkoda mi go było bo gips na nodze to dla sportowca jak wyrok. Jedynym plusem było to że Maciek będzie miał czas na odpoczynek przez sezonem klubowym.
- To ja zabieram pana Maćka na badania kontrolne a pani - Doktor zwrócił się w moją stronę. - radzę wrócić do hotelu i odpocząć. - Nie protestowałam i podeszłam pożegnać się z siatkarzem. Humor poprawił mu się dzięki rozmowie z panem Andrzejem i zapewnieniom doktora że wszystko idzie w dobrym kierunku, choć o jakimś wielkim entuzjazmie mowy nie było.
- Trzymaj się łamago.. - Mocno go przytuliłam a ten poczochrał mi włosy i wyszeptał do ucha:
- Dziękuję że tutaj ze mną byłaś. - Dałam mu buziaka w policzek i trochę speszona stanęłam koło pana Andrzeja.
- To my już się zbieramy bo jak chłopaki zostali w hotelu sami, to jeszcze wpadną na coś głupiego. - Podał dłoń doktorowi i wziął od niego wizytówkę żeby móc dowiedzieć się o wynikach badań kontrolnych. Puściłam Maćkowi oczko i wyszliśmy z sali mijając jakiegoś mężczyznę z kobietą. Chyba byli to państwo Muzaj ale nie miałam czasu nawet się im przyjrzeć. Podczas powrotu do Spały trochę rozmawiałam z Kowalem i stwierdzam że nie tylko jest świetnym trenerem ale również człowiekiem. Nadal martwiłam się o mojego przyjaciela ale byłam dobrej myśli. Chłopak na prawdę miał szczęście że to tylko złamanie nogi bo wyglądał jak siedem nieszczęść gdy go zobaczyłam leżącego w szpitalu. Jadąc do hotelu myślałam też o tym jak będzie wyglądał najbliższy miesiąc mojego życia. Za dwa dni wracają siatkarze z Francji i będą trenować w Spale. Jeżeli chłopaki z kadry B wygrają najbliższe dwa mecze awansują dalej w turnieju i będę z nimi aż do końca wakacji... no właśnie, WAKACJE. Za niedługo koniec 'wolności' i zaczynają się studia w Rzeszowie. Mieszkam nawet nie daleko tego miasta ale nadal nie znalazłam sobie mieszkania a w końcu jestem już pełnoletnia i wypadało by się wyprowadzić od rodziców. Moje przemyślenia przerwał pan Andrzej informując że już dojechaliśmy na miejsce. Wygrzebałam się z auta i pierwsze co zrobiłam będąc już w swoim pokoju to gorąca kąpiel.




No heej... Oddaję to "coś" na górze w Wasze ręce :(
Ps. Oglądaliście film "DRUŻYNA"? Ja byłam wczoraj i muszę powiedzieć że naprawdę świetny! ;) Naczytałam się spojlerów na fb ale i tak zrobił na mnie wrażenie :D

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

     ROZDZIAŁ DWUDZIESTY SZÓSTY 

- Bo.. bo Muzaj jest w szpitalu. - Gdy to usłyszałam urządzenie prawie wypadło mi z rąk.
- Ale jak to?! Co się stało? - Wykrzyczałam zdenerwowana do słuchawki ze łzami w oczach. 
- On nie mógł chyba zasnąć i chciał tylko wyjść na dwór i.... spadł ze schodów. Przyjechało pogotowie ale on nie oddychał. - Czułam jak moje serce momentalnie przyśpieszyło. Jak to nie oddychał? Przecież spadł ze schodów, od tego nie traci się oddechu!!
- W którym jest szpitalu? - Powiedziałam ocierając łzy płynące po moim policzku. Obok mnie zjawił się Matt, nie miałam pojęcia jak długo tu stoi ale był mi teraz bardzo potrzebny. 
- Co się stało? Dlaczego płaczesz?- Spytał bardzo przejęty tą sytuacją.
- Maciek.. mój przyjaciel jest w szpitalu. Wiem że nie powinnam o to prosić ale zawieziesz mnie do niego? - Nie mogłam pohamować łez napływających do moich oczu. Anderson wskazał na czarny samochód do którego po chwili oboje weszliśmy. Tak się bałam o Maćka że nawet nie zauważyłam skąd się wzięło to auto bo przecież przyszliśmy na pieszo. Podałam adres szpitala Amerykanowi i znów się rozpłakałam.
- Proszę nie płacz. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. - Pocieszał mnie mój kierowca ale to jeszcze bardziej wpędziło mnie w rozpacz.
- Jak mam nie płakać? To wszystko przeze mnie! Jest już dawno po północy, on na pewno by już spał ale czekał aż przyjadę... obiecałam mu że wrócę wcześnie..- Uniosłam kolana w które schowałam twarz. - On nie oddychał. - Cicho wyszeptałam pozwalając aby kolejne łzy spadały na moje ubranie. 
- To nie jest twoja wina. Nie możesz się obwiniać za to co się stało. Posłuchaj, - Uniósł mi brodę i otarł słone krople z mojego policzka. - Nic mu nie będzie. Jest sportowcem, uwierz w niego, jest silny. - Wzięłam kilka głębokich oddechów i trochę się uspokoiłam. Matt miał rację, w takich sytuacjach nie mogę mieć czarnych myśli. Oparłam głowę o szybkę i wpatrywałam się w ciemność za oknem tracąc poczucie czasu. Nie mam pojęcia która była godzina jak dotarliśmy do szpitala ale Amerykanin jechał tak szybko jak się dało.
- Nie musisz ze mną iść, i tak za dużo dla mnie zrobiłeś.  - Spojrzałam na siatkarza stojąc na parkingu. - Powinnam już do niego iść. Dziękuję za ten wieczór.. ten pocałunek... chyba nie mam teraz do tego głowy. - Brakowało mi słów żeby wytłumaczyć się chłopakowi. Tak bardzo się bałam że coś się stało Muzajowi. 
- Nie musisz się tłumaczyć. - Uniósł kącik swoich ust. - Maciek chyba jednak nie jest tylko przyjacielem. Widać że coś do niego czujesz więc nie mogę Ci się narzucać. A teraz biegnij do niego. - Przytulił mnie i wsiadł do swojego samochodu a ja nie wiedziałam co o tym myśleć. Tak bardzo byłam mu wdzięczna! Zobaczyłam jak odjeżdża i szybko pobiegłam do wnętrza budynku. Nie miałam pojęcia gdzie jest siatkarz i czy ktoś z nim przyjechał tą karetką. Rozejrzałam się dookoła aż w końcu ktoś mnie zawołał. 
- Julka? Co..- Nie dałam dokończyć Kowalowi. 
- Co z nim? - Spytałam smutnym głosem pociągając nosem.
- Za raz powinien przyjść doktor i wszystkiego się dowiemy. - Trener nerwowo przeplatał palcami. 
- Co się dokładnie stało? Gdzie on jest? - Strasznie się denerwowałam co równało się z gadaniem. 
- Maciek marudził że nie może zasnąć i chyba chciał wyjść na świeżę powietrze. Tam przy schodach leżał ten dywan i... i słyszałem tylko głośny huk, a gdy wybiegłem z pokoju zobaczyłem że... no i zawołałem doktora i on stwierdził że potrzebny jest transport do szpitala. - I znów miałam ochotę się rozkleić ale zobaczyłam że zbliża się do nas jakiś doktor. 
- Dobry wieczór. Państwo przyjechało z panem Muzajem? - Pokiwaliśmy twierdząco głowami. - Nie mam dla Was dobrych wiadomości.  Chłopak jeszcze nie odzyskał przytomności, miejmy nadzieję że jutro do tego dojdzie. Niestety, - Zwrócił się do pana Andrzeja. - będzie musiał przerwać treningi przez najbliższy miesiąc jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem. - No to nas pocieszył, nie ma co. 
- Można go zobaczyć? - Spytałam z nadzieją w głosie. Trener trochę się zdziwił że tu przyjechałam ale wiedział że z Maćkiem najlepiej się dogaduję z chłopaków. 
- Tak, ale proszę za długo z nim nie siedzieć. Powinien wypocząć. Dobrze by było gdyby ktoś rano przy nim był w razie gdyby nasz pacjent się wybudził. - Powiedział mężczyzna i wskazał ręką na salę w której leżał Maciek. Wojtek złapał mnie za ramię aby dodać mi otuchy i weszliśmy we trójkę do pomieszczenia. Łza spłynęła mi po policzku jak zobaczyłam w jakim stanie jest mój przyjaciel. Noga cała w gipsie, część głowy zabandażowana i szwa na ręku. Szybko otarłam łzę bo nie chciałam żeby ktoś zobaczył w jakim jestem stanie. 
- Wojtek, my jutro mamy trening więc wracaj do hotelu. Musisz się wyspać i tobie Julka też radzę odpocząć. Ja z nim zostanę, jestem za niego odpowiedzialny. - Pan Andrzej spojrzał na nas z żalem i smutkiem w oczach.
- Mogę ja zostać? Myślę że panu bardziej przyda się chwila spokoju. Obiecuję że zadzwonię jak tylko się obudzi. Tylko jutrzejszy trening... czy mogę. - Posłałam mężczyźnie pytające spojrzenie a on już wiedział o co mi chodzi. 
- Nie ma sprawy. Jesteś zwolniona z najbliższych treningów. Nadal uważam że powinnaś odpocząć ale skoro zależy Ci żeby z nim zostać to nie będę się sprzeciwiał. - Lekko się uśmiechnął, pożegnał się i wyszedł wraz z Ferensem który mocno mnie przytulił. Nie spodziewałam się takiej reakcji ale ten mały gest Wojtka dał mi trochę siły.  Usiadłam na krzesełku obok łóżka siatkarza a w moich oczach pojawiły się świeczki. Złapałam delikatnie chłopaka na rękę i wpatrywałam się w jego twarz. To przeze mnie tu trafił. Nie mogłam otrząsnąć się z tych myśli. Zapomniałam o randce z Andersonem, o tym że jest już środek nocy... nadal trzymając chłopaka za rękę położyłam się obok niego, delikatnie kładąc swoją głowę na jego klatkę piersiową i wsłuchiwałam się w bicie jego serca. 




Hej Wam :) Dzisiaj nie będę Was nudziła i powiem tylko że dziękuję za komentarze które dają mi kopa :D
Pozdrawiam ;*