Bohaterowie

BOHATEROWIE
Julka Bryk- główna bohaterka, dziewiętnastoletnia optymistka, zakochana w siatkówce. Znajomi mówią na nią Mańka. Mieszka nieopodal Rzeszowa.
Ania Piątek- najlepsza przyjaciółka i sąsiadka Julki.
Matt Anderson- amerykański siatkarz, na co dzień broniący barw Zenitu Kazań. Mimo swojej popularności nadal nie znalazł swojej drugiej polówki.
Fabian Drzyzga- 22 letni( odmłodzony na potrzeby opowiadania) rozgrywający Resovii Rzeszów. Został powołany do reprezentacji, dlatego nie ma czasu na szukanie miłości.

sobota, 6 września 2014

      ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY SZÓSTY  


- Mańka wiesz która jest godzina? Czy ty kobieto cierpisz na bezsenność? - Usłyszałam w słuchawce zaspany głos Karola. Wdech i wydech.. jeśli teraz tego nie zrobię to kiedy? Jak się studia zaczną?
- Kłos, musisz się skupić! Pamiętasz gdzie mieszka babcia Maćka? - Spytałam z nadzieją w głosie. 
- Boże, z rana takie pytania? Serio? - Środkowy zaczął ziewać a ja nadal próbowałam coś z niego wyciągnąć.
-Kłos skup się no! - Zależało mi na tym adresie bo chciałam się jeszcze raz spotkać z atakującym. Obiecałam mu, że go odwiedzę i uznałam że to najodpowiedniejszy moment. 
- O ile dobrze pamiętam to była ulica... Ej Szampon! Gdzie mieszka babcia Muzaja? - Normalnie miałam ochotę palnąć go w głowę... patelnią. - Mariusz mówi że to była Wysoka 12, ale ja bym mu nie wierzył bo jest zaspany, a tak w ogóle to dlaczego... - Szybko mu przerwałam bo wiedziałam co mnie czeka.
- Przepraszam że Cię obudziłam i dziękuje. - Rzuciłam do słuchawki i zerwałam połączenie akurat jak dojechaliśmy na dworzec. Podziękowałam kierowcy taksówki i podeszłam zobaczyć rozkład jazdy. Pociągu do Wrocławia nie ma w ogóle, czyli szykują się przesiadki. Już miałam iść do "informacji" gdy zobaczyłam że właśnie podjechał pociąg w kierunku Wrocławia. Taką fuchę przegapić nie mogłam więc po krótkim sprincie siedziałam już spokojnie w swoim przedziale. Założyłam na uszy słuchawki i jak zwykle przyglądałam się widokom za oknem. Akurat leciała wolna piosenka to mnie wzięło na refleksje. A więc tak: pod wpływem impulsu postanowiłam odwiedzić Maćka puki mam wolne, nie pożegnałam się z chłopakami i jeszcze obudziłam Karola i Mariusza, połowę pieniędzy które zarobiłam wydam na przejazd do Wrocławia i na dodatek chyba będzie ulewa. Po prawie półtorej godzinie dojechałam do Łodzi z której miało być bezpośrednie połączenie do Wrocławia. Na dworcu wisiała wielka tablica z której wyświetlały się godziny odjazdu pociągów. Stałam jak głupia i czekałam aż pokarzą mój kurs a tu kolejna niespodzianka! Oczywiście ten pociąg nie funkcjonował i żeby dostać się do Wrocławia musiałam jechać do Opola.. " Boże jak ja się poświęcam dla tego łamagi" głośno westchnęłam i poszłam do kasy. 
- Dzień dobry. Chciałam zamówić bilet na najbliższy pociąg do Opola. - Serdecznie uśmiechnęłam się do kobiety siedzącej za szybką. Brunetka dała mi bilet a ja nie mogłam znaleźć portfelu w torebce. - A, tu jesteś! - Zmrużyłam oczy i wyciągnęłam różowy przedmiot z torby przyciągając wzrok wszystkich w pobliżu. - No co? Nie mogłam znaleźć. - Rozejrzałam się zdezorientowana i wzruszyłam ramionami. 
- Ma pani dzisiaj szczęście. - Kobieta z kasy kiwnęła głową w stronę peronu na którym właśnie stanął mój pociąg. Podziękowałam jej i ruszyłam zająć sobie miejsce. Jak już wygodnie siedziałam, chciałam zobaczyć za ile odjazd. Sięgnęłam do torebki po telefon ale nie mogłam go znaleźć.. 
- Cholera. - Warknęłam po cichu i szybko wybiegłam z mojego przedziału do kasy. Tak jak myślałam najprawdopodobniej szukając portfela wyjęłam komórkę i zostawiłam na ladze. Wzięłam ją do ręki gdy usłyszałam dźwięk uruchamiającego się silnika. Odruchowo odwróciłam głowę w stronę mojego pociągu (w którym zostawiałam bagaż!!) i zaczęłam biegnąć ile sił w nogach i krzyczeć ile tchu w płucach.
- Tam jest moja walizka! Stooop! - Nadaremno zdrapywałam gardło bo byłam już daleko za pociągiem. Zaklnęłąm zdenerwowana i usiadłam na ławce. - Pieprzona kolej.. - Kopnęłam kamyczek leżący przede mną i oparłam się na łokciach. Nie mam ubrań, jest zimno, następny pociąg za dwie godziny a ja w kieszeni mam tylko 200zł które na szczęście nie zdążyłam włożyć do portfela. Przez ten czas który miałam czekać zdążyłam poznać jakiegoś bezdomnego który wziął mnie również za bezdomną i chciał założyć ze mną biznes. Ja miałam śpiewać a on grać na saksofonie. Grzecznie odmówiłam mówiąc że przez te chłodne noce spędzone na dworcu zachrypłam i niestety nici z naszych planów ale może na innym dworcu czy przy śmietniku się spotkam. Ledwo co powstrzymałam śmiech ale zaraz! Serio wyglądałam jak bezdomna? No może trochę byłam potargana bo przecież biegłam za pociągiem ale aż tak ze mną źle? Moje przemyślenie przerwał wyczekiwany przeze mnie pociąg. Wsiadłam do środka a w moim brzuchu zaczęło burczeć z głodu. Do odjazdu było jeszcze 10 min. ale tym razem nie ryzykowałam i pozostałam w swoim przedziale nigdzie się nie ruszając. Droga bardzo się przeciągała a mój brzuch domagał się pożywienia. Gdy wreszcie wysiadłam na moim przystanku niemalże rzuciłam się na pierwszą lepszą budkę z fastfudami. Poczułam smakowity zapach zapiekanek i już chciałam złożyć zamówienie ale nadjechał mój bus. Mówiłam już że nienawidzę tak podróżować? Nie? To mówię. Cudem podczas jazdy nie umarłam z głodu, ale wysiadając prawie zaliczyłam matę. Okazało się że jednak odrobinę szczęścia mam i przystanek znajdował się na ulicy gdzie rzekomo mieszka babcia Maćka. Przyglądałam się budynkom i wypatrywałam tego z numerkiem "12" a tu nagle usłyszałam głośny grzmot tuż nade mną. Uniosłam wzrok i zobaczyłam czarne chmury które co chwile rozjaśniały przez bijące z nieba pioruny. Nie dość że było zimno to zaczęła się ulewa, a ja nie miałam żadnych ciuchów. Szłam chodnikiem, czując na skurzę krople wody które coraz to mocniej dawały o sobie znać. Jeszcze jakiś palant jadący BMW oblał mnie kałużą. Bosko.. Przemokłam do ostatniej nitki ale znalazłam wreszcie ten cholerny blok. Cała zmoknięta weszłam do klatki i zapukałam do drzwi które znajdowały się na parterze. Dopiero teraz uświadomiłam sobie jak ja właściwie wyglądam. Byłam potargana, zmarznięta i cała mokra. Nie chciałam żeby Maciek zobaczył mnie w takim stanie a tym bardziej jego babcia.. co ona by sobie o mnie pomyślała? Zrobiłam krok do tyłu gdy drzwi do mieszkania się uchyliły. 
- Dzień dobry... czy tu mieszka Maciej? - Objęłam swoje ramiona dłońmi by choć trochę mi było cieplej i starałam się na uśmiech ale moje szczęki drżały z zimna. 
- Dziecko, wejdź do środka zaraz Ci dam coś do przebrania. Jesteś cała mokra! - Kobieta pociągnęłam mnie za rękę i ciepło uśmiechnęła. Zupełnie nie spodziewałam się takiej reakcji. - Maćka nie ma ale za niedługo powinien przyjść. - Pani Kornelia zaprowadziła mnie do jakiegoś pokoju cały czas trzymając za rękę. 
- To ja może nie będę przeszkadzać i przyjdę potem? - Spytałam z grzeczności bo trochę dziwnie się czułam. 
- Ale skąd! Nigdzie Cię nie wypuszczę na taką pogodę. Zresztą Maciuś mówił że ty nie jesteś stąd, prawda? I gdzie ty byś się podziała? - Kobieta była naprawdę bardzo miła i cieszyłam się że tak ciepło mnie przywitała. - Tutaj są jakieś podkoszulki Maćka bo moje to same staromodne i nawet nie wypada żeby taka młodziutka dziewczyna w nich chodziła. - Obie żeśmy się zaśmiały. 
- Dziękuję pani bardzo. - Przyjacielsko się uśmiechnęłam a kobieta wyjęłam z szafki kila Muzjaowych koszulek.
- To ty się tutaj przebierz a ja idę zrobić ciepłe kakao. - Staruszka puściła mi oczko i przymknęłam drzwi. Rozejrzałam się dookoła i dopiero teraz zauważyłam medale wiszące na ścianie oraz regał na którym postawione były przeróżne puchary. Jednak było mi tak zimno że pierwsze co zrobiłam to ubrałam na siebie suche ubranie. Koszula sięgała mi do połowy ud, przesiąknięta była perfumami Maćka które tak dobrze pamiętam. Jeszcze raz obejrzałam "zdobycze" siatkarza i poszłam do kuchni gdzie siedziała już pani Kornelia. 
- Chodź, chodź dziecko! Wiedziałam że wybierzesz czarną. Maciuś też ją najbardziej lubi. - Kobieta się zaśmiała wskazując na moje ubranie. 
- Eee, myślę że się nie obrazi. - Zawtórowałam jej i usiadłam na krześle. Wzięłam do ręki gorący napój i od razu połowę wypiłam. - To ja może pani pomogę? - Schowałam za ucho niesforny kosmyk włosów i podeszłam do tacki z ciastem na pierogi. Ja formowałam pierogi a pani Kornelia nakładała farszu. Dużo było przy tym śmiechu, szczerze mówiąc bardzo dobrze się dogadywałyśmy. Rozmawiałyśmy o Maćku, o siatkówce, o moich studiach, aż usłyszałam otwierające się drzwi i czyjś śmiech. Jeżeli dobrze usłyszałam był to śmiech kobiecy..
- No idź do niego! - Uśmiechnęłam się kobieta poganiając mnie w stronę przedpokoju. 
- Ale moje ręce! - Szybko opłukałam mąkę z dłoni i niepewnie wyszłam z kuchni. Na korytarzu były tylko jakieś adidasy i buty na szpilkach których wcześniej nie zauważyłam. Maciej i jego towarzyszka udali się do salonu skąd było słychać wesołe głosy. Niepewnie złapałam za klamkę i lekko uchyliłam drzwi. Z przyczajki wychyliłam głowę i zobaczyłam Maćka siedzącego na fotelu a obok niego zgrabną blondynkę. Kobieta na oko o jakieś 6, może 7 lat starsza ode mnie, nachyliła się nad atakującym zaplatając włosy na palec. Maciek najwyraźniej czuł się skrępowany i przełknął ślinę. "Niechcący" podsłuchałam ich rozmowę. 
- Znakomicie się bawiłam w twoim towarzystwie. - Znów nachyliła się nad siatkarzem, demonstrując swój dekolt. - Nie jesteśmy już dziećmi i myślę że w nocy możemy się bawić równie dobrze. -  W tym momencie czułam jak do moich oczu napłynęły łzy a moje dopiero co poukładane serce znów rozpadło się na miliony drobnych kawałeczków. Siatkarz wstał ale nie słyszałam już ich rozmowy, chciałam jak najszybciej stamtąd uciec. Dopiero teraz sobie uświadomiłam dlaczego za każdym razem gdy dotyka mojego ciała przechodzi przez nie dreszcz, dlaczego gdy mnie komplementował dostawałam rumieńce, dlaczego moje serce zaczynało szybciej bić na jego widok. "Ja po prostu go kocham" powiedziałam w myślach i pokręciłam głową z niedowierzaniem. Zaczęłam się zastanawiać po co tu jestem, po co przyjechałam do kogoś, kogo nic nie obchodzę? Odgarnęłam grzywkę z oczu i opuszczając dłoń niechcący zahaczyłam o wazon. Przedmiot spadając zrobił tyle hałasu że chyba pół blogu go słyszało... niestety, dwójka siedząca w salonie również. 
- Yyy, niespodzianka? - Powiedziałam a raczej zapytałam zdezorientowana i trochę przestraszona. 
- Rudzia?! - Ucieszył się siatkarz i z trudem podszedł w moją stronę. - Co ty tu robisz? - Maciek rozłożył ramiona jednak nie miałam odwagi by go przytulić. 
- Ja? - Spojrzałam na blondynkę która stała już obok nas. - Najwyraźniej przeszkadzam. - Spuściłam wzrok i dałam krok do tyłu. Ledwo co powstrzymałam łzy i wiedziałam że zaraz nie wytrzymam. Muzaj złapał mnie za rękę uniemożliwiając wyjście z tego pomieszczenia. Już miał coś powiedzieć gdy wtrąciła się Małgorzata. 
- I wolisz ją ode mnie? Ja tu byłam, przy tobie.. W ogóle gdzie ty masz oczy, chłopcze? Wolisz tego rudzielca?! - Stałam oszołomiona. O czym ona mówi? Jeszcze jej mało że ma Maćka? Musi mi ubliżać? Pękłam... nie dałam rady już dłużej tego znieść. Po moim policzku spłynęła łza. Siatkarz zgromił wzrokiem blondynkę i chwycił moje dłonie w swoje. 
- Byłaś przy mnie bo jesteś moją pielęgniarką, za to Ci płacę. - Spojrzał na nią spod byka po czym znów zwrócił głowę w moją stronę. - Tak, wolę tego Rudzielca. - Otarł kroplę z mojego policzka i spojrzał wprost w moje oczy. - Wolę ją bo jest wrażliwa i bardzo delikatna, choć rzadko to pokazuję. Bo ma piękny, promienisty uśmiech, którym zaraża wszystkich w około. Bo w jej błękitne oczy mogę wpatrywać się godzinami. Bo jest słodka gdy się peszy a na jej policzek wkrada się uroczy rumieniec. Wolę ją od ciebie bo to właśnie ją kocham. - Uniosłam swój wzrok i spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki. Nie mogłam uwierzyć że człowiek którego kocham odwzajemnia moje uczucia! W mojej głowie niczym echo rozbrzmiewały słowa ".. bo właśnie Ją kocham". Chłopak bardzo niepewnie objął mnie w tali, jakby bał się że zaraz mu ucieknę i skrócił całkowicie dystans dzielący nasze ciała. - Julka, kocham Cię. - Wyszeptał wprost do mojego ucha i znów nasze spojrzenia się złączyły. Patrzyła na mnie wyczekująco a w jego oczach widziałam lęk ale też iskierki szczęścia które radośnie tańczyły. Moje policzki drgnęły ku górze co było jedynym ruchem który byłam zdolna zrobić. Maciek chwycił mój podbródek i ostatni raz spojrzał w moje oczy po czym powili złączył nasze wargi w delikatnym lecz namiętnym pocałunku. Zamknęłam powieki i oddałam się pocałunkowi. Nie docierały do mnie nawet krzyki Małgorzaty.. liczył się tylko ON i JA. Czułam jak moje serce  gwałtownie przyśpieszyło na dotyk jego rąk które błądziły po moich plecach, na dotyk jego ust. Ust których smak tak na prawdę od zawsze chciałam poznać. Gdy zabrakło mi tchu odsunęliśmy się od siebie ale nadal nie oderwałam od niego wzroku. Byłam jak zahipnotyzowana jego brązowymi oczami i miałam wrażenie że chłopak czuję to samo. Nadal nie mogłam uwierzyć że ON jest tylko MÓJ. Żadna inna kobieta nie pozna smaku jego ust bo ON kocha MNIE. Ocknęłam się gdy usłyszałam głośne tupnięcie o podłogę. 
- Jesteście bezczelni! - Krzyknęła blondi, my wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia po czym wybuchnęliśmy śmiechem. - A ty.. - Barbi wskazała palcem na Maćka. - Ty jesteś totalnym bezguściem!! - Oburzona trzepnęła drzwiami robiąc przy tym większy hałas niż ja gdy strąciłam wazon. Muzaj cicho się zaśmiał i zamknął drzwi na klucz a moje oczy znów uroniły łzę.
- Ejj, co się stało? - Spytał z troską w głosie i podszedł bliżej aby po chwili się oddalić. - Przepraszam, nie powinienem. - Powiedział i spuścił wzrok. 
- To ze szczęścia głupku! - Chwyciłam kołnierz jego koszuli i lekko pociągnęłam do siebie wpijając się w jego usta. 
- Kochasz mnie? - Maciek odsuną się ode mnie i spojrzał w moje oczy. 
- Kocham... kocham Cię najmocniej na świecie. A ty mnie? - Teraz to ja patrzyłam wyczekująco. 
- Kocham Cię jak wariat! - Mocno mnie objął a ja złożyłam pocałunek na jego policzku. 
- Gdyby nie wariaci, Ten świat, Nie był by nic wart. - Powiedziałam prawie bezdźwięcznie wtulając się w JEGO ramiona. 



                                 The End 



Bardzo ciężko jest mi to napisać i robię to  z ciężkim sercem bo bardzo związałam się z tym blogiem ale to już koniec losów Julki, Matta, Fabiana i Maćka...
Na początek chciałam bardzo Wam podziękować! Jakieś dwa miesiące temu nawet sobie nie wyobrażałam że KTOŚ poświęci swój czas i będzie czytał moje wypociny. Że KOGOŚ to naprawdę interesuję i że to polubi! Dziękuję wszystkim którzy to czytają ponieważ każda z Was była takim "ktosiem" dzięki któremu na mojej twarzy pojawiał się uśmiech i siła by pisać kolejny rozdział. Bo miałam dla kogo pisać... dla najlepszych czytelniczek na świecie  DZIĘKUJĘ!!!
Druga sprawa to zdjęcie które obiecałam wstawić i chcę Was poinformować że wclae o nim nie zapomniałam :P Chciałam opublikować je dopiero w ostatnim rozdziale żeby żadnej z Was nie wystraszyć :D Oto ja i moje przyjaciółka która skłoniła mnie do stworzenia tego bloga i cały czas kontrolowała co tu się dzieję :) 
(Ja jestem tą w białych spodenkach jak coś xd)
PS. Wasze blogi czytam na bieżąco więc o nowych rozdziałach jeśli macie chwile czasu to informujcie mnie tutaj. 
Emm... no to żegnajcie :(